ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz
500
BLOG

Po co PiSowi wielkie miasta? Czyli jak zdobyć Hindenburg.

ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz Polityka Obserwuj notkę 14
No właśnie, po co?
 
Żeby media się zachwyciły? I tak napiszą/powiedzą/ pokażą, że w więzieniach PiS przerżnął.
 
Żeby samopoczucie się poprawiło aparatowi? Aparatowi się poprawia tylko wtedy, gdy go Szef za krótko nie trzyma – wtedy hulaj dusza, piekła nie ma. Ze skutkiem, jak z ostatniej kampanii prezydenckiej.
 
A kluczowe pytanie jest: czy te wybory w wielkich miastach w ogóle wygrać można?
 
Mój znakomity profesor, na tego typu pytania miał zwyczaj odpowiadać:
 
można, ale po co?
 
Wybory w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu nawet, o Hindenburgu nie wspominając, można wygrać.
 
Można, tak jak można skonstruować kampanię, która zmusi takiego mięsiarza , jak ja, do konsumowania zieleniny, a nawet – to by chyba było nawet łatwiejsze, wegetarianina, do zjedzenia schabowego.
 
Wszystko zależy od tego, jak skonstruowana jest, przepraszam za przyziemne słownictwo - OFERTA.
 
Ale, żeby to zrobić, trzeba użyć tak ogromnych , przepraszam z nowomowę sił i środków, że czyni to taki wysiłek zupełnie nieracjonalnym.
 
W praktyce komunikacyjnej, nikt nawet nie próbuje, władować wielkich pieniędzy, w przekonywanie pijących kawę, do przerzucenia się na herbatę, czy na odwrót, bo wie, że to się nie opłaca.
 
Po prostu, w komunikacji, podobnie, jak w innych dziedzinach życia, pewnych rzeczy się nie robi, bo to się zwyczajnie nie kalkuluje.
 
Wspomniane środki i siły, potencjalnie użyte do wygrania w Wielkich Miastach, spożytkowane w miejscach, gdzie PiS ma duży elektorat przychylny, choć może czasem głosujący na konkurencję lub niegłosujący wcale (miasta średniej i małej wielkości, wsie) mogą dać efekt zupełnie fenomenalny.
 
No dobrze, ktoś zapyta, ale przecież nawet Pan Karnowski, w paskudnym mówiąc szczerze tekście, przyznaje, że Wielkie Miasta, to takie konfitury, ze palce lizać i że
 
Tego chcą tak zwani liberałowie, zwłaszcza ci, którzy już władzy dotknęli i znają zarówno jej ograniczenia, jak i słodycz”.
  
Hehehe, chyba nie chcą tak bardzo, bo czołowa liberałka, szefowa przegranej kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, Joanna Kluzik-Rostkowska, dwukrotnie odmówiła startu w wyborach na prezydentkę Warszawy.
 
Trzeba przyznać, że przynajmniej ma instynkt samozachowawczy, bo Miasteczko Wilanów z przyległościami taką gwarantują przewagę HGW, że z Pani Joanny zostałby rozjechany walcem placuszek.
 
Ktoś powie: no tak, ale co z tymi Wielkim Miastami zrobić – odpuścić zupełnie?
 
Ależ skąd: ugrać swoje i to wcale nie musi znaczyć „mało”.
 
A po wygraniu (tą samą metodą) wyborów parlamentarnych, najspokojniej w świecie, wprowadzić w Wielkch Miastach zarządy komisaryczne.
 
Wyjdzie taniej, łatwiej i nieporównanie bardziej rozrywkowo :-)
 
 

  

Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą. Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka