Proszę się nie obruszać, bo idiota, to też człowiek, a w dodatku, licznie w kraju nad Wisłą, sądząc po wynikach przeprowadzanych regularnie testów IQ, nazwanych tu wyborami, występujący.
A jak jest jakiś segment odbiorców, to i stosowna oferta, tak handlowa, jak i komunikacyjna , znaleźć się dlań musi, bo inaczej, zrobi to konkurencja i biznes się ...no, wiadomo co.
Dziś, Onet na SG wali w oczy tytułem: stanieją chleb, nabiał i wędliny
Powołując się (za Dziennikiem) na Ministerstwo Finansów, które udowadnia, że pomimo tego, iż VAT wzrasta na mnóstwo towarów ( z benzyną włącznie) oraz na żywność nieprzetworzoną, czyli mąkę na przykład, to chleb, w rezultacie stanieje, bo na gotowy chleb, VAT ma być z kolei obniżony.
Jak mawiali starsi ludzie: dobry bajer – pół sukcesu, tyle, że ten bajer nie jest dobry, nie jest nawet przeciętny – jest cienki, jak sznurek, na którym polska gospodarka wisi.
Ja mam taki zwyczaj, ze w sobotę rano, udaję się na słynny bazar „na dołku”, gdzie robię zakupy znakomitej żywności, przywożonej spoza Warszawy, często z odległości kilkuset kilometrów.
Mam zwyczaj kupować chleb i bułki, z Tomaszowa Mazowieckiego, które w odróżnieniu od tych warszawskich, nie czerstwieją po paru godzinach i smakują tak, jak smakował chleb nie tylko za Gierka, ale i za Gomułki .
I proszę sobie wyobrazić, że dwa tygodnie temu, piekarz podwyższył cenę bochenka z 10 złotych na 11 (o 10%), bułek – ze 1,50 zł na 1,80, czyli o 20%.
Jutro rano, pójdę do tego piekarza i mu wydruk z Onetu pokażę, żeby go zawstydzić.
Potem pójdę do przyjeżdżającego z Podlasia dostawcy wędlin, który już poniósł ceny na swoje pachnące wędzeniem wyroby, następnie do sprzedawców świeżych dorszy (hurra!!! Po wakacjach Unia łaskawie pozwoliła na połowy w polskiej części Bałtyku !!!), które też zdrożały, podobnie jak flądry i spróbuję ich przekonać.
Do sprzedawców jabłek, gruszek i śliwek nie pójdę, bo ja w Departamencie Propagandy nie pracuję i wszystkich sprzedawców, za przeproszeniem, obskoczyć nie muszę.
Ja tych, co chcę, uświadomię, że tak powiem – społecznie.
Na szczęście, udało mi się znaleźć przed chwilą ofertę komunikacyjną nie dla idiotów, bo i oni, jak to każdy marketer wie, zasługują na coś dla siebie:
Dzisiejszy .... Dziennik , podaje informację zupełnie przeciwną, do tej onetowej i przekonuje, że jednak żywność zdrożeje i to znacznie! O tutaj przekonuje
Ufff...to znaczy, że nie będę musiał jutro prostować pazernych sprzedawców – po prostu i jak zwykle zakupy zrobię :-)
Tylko jak ten Onet mógł w Dzienniku wyczytać coś zupełnie przeciwnego, od tego, co tam napisano?