Samorzutnie i nieproszony, zawiązał się KOP.
KOP gromadzi zatroskanych. Zatroskanych o to, by trend, który można opisać najkrócej:
Prezes przegrywa wszystko jak leci, ale „godnie” tj. niewielką różnicą punktów.
trwał jak najdłużej.
Lista członków KOP powiększa się z każdym dniem, nazwiska założycieli bardzo pierwszoligowe, każdego komitetu ozdobą być mogące: Staniszkis, Magierowski, Kłopotowski, Mazurek, Maziarski – lista linków do ich tekstów poniżej.
Po schrzanionej przez Sztab kampanii, (pisałem o tym kilkakroć - choćby tu
i tu
przeprowadzonej bez pomysłu na wygraną i bez widocznej woli zwycięstwa, Prezes przegrał wybory, które nawet jego kot powinien był wygrać.
Z tak marnym przeciwnikiem, wspartym przez tak marny sztab i co najważniejsze – w okolicznościach, w których ten przeciwnik miał prawo tylko do jednego: sromotnej przegranej.
Chyba, że uważamy za realność tę wirtualną bajkę, o wynoszącej na starcie ponad 20% stracie do konkurenta.
No, ale jeśli tak – to to jest przypadek, za który mogą odpowiadać tylko wściekłe upały, bo racjonalnym wytłumaczeniom się niepoddający.
Nic zatem dziwnego, że odpowiedzialnych za ten, zakończony katastrofą eksperyment, Prezes odesłał na zasłużony odpoczynek.
Możliwe, że da im szansę powalczyć o własne zwycięstwa i przede wszystkim na własny rachunek, w wyborach na prezydentów wielkich miast – tak, jak to stało się parę lat temu udziałem Kazimierza Pijarowego.
Ale Sztabowców zostawmy ich własnemu losowi i skupmy się na KOPistach.
KOPiści nie rozumieją, że oprócz rzeczy fundamentalnej:
żądania Prawdy o hekatombie smoleńskiej, Prawdy, która - co widać gołym okiem - upychana jest kolanem pod przykryciem różnych niebywałych zupełnie wyczynów, organów zobowiązanych do jej wyjaśnienia, jest jeszcze aspekt praktyczny:
tak jak zaniechanie kwestii katastrofy smoleńskiej w czasie ostatnich wyborów było błędem, skutkującym zainstalowaniem w Pałacu Prezydenckim Pana Komorowskiego, tak dalsze godzenie się na udział w horrendalnym spektaklu uników i udawań, byłoby błędem podwójnym.
Teraz spór polityczny wreszcie nie będzie się toczył o to, ile kasy i w jakich okolicznościach, przewalili nawet i istotni politycy koalicyjni, ale o to, co sam obóz rządzący, ustami swego głównego herolda ogłosił:
Kto ma krew na rękach?
I trzeba mieć okulary grubości luksfery, żeby nie widzieć, iż tego sporu, żadną miarą i żadnym pijarowym chachmętem, rządzący nie wygrają.
Toteż i ta niebywała zupełnie nagonka, nie tyle na Prezesa, co na kilka prostych, logicznych , wypowiedzianych przez niego zdań.
A KOPiści?
No cóż. Jak ktoś przyzwyczaił się do myślenia podług schematów, choćby i najładniej wyrysowanych, to oczekiwanie odeń wyjścia poza nie, jest nadzieją płonną.
Tym bardziej, że upały tego lipca, jak wspomniałem, też mamy niestandardowe.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka