Jest taka śliczna ballada Okudżawy, która zaczyna się od słów: Otszumieli piesni naszewo połka, otzwienieli zwonkije kopyta, puliami probito dniszcze kotiełka – markietanka junnaja ubita.
W wolnym i supersyntetyczym tłumaczeniu: obraz pobojowiska.
Bo to jest obraz pobojowiska, na którym poległy nadzieje conajmniej 7 919 134 Polaków na przyzwoitą Polskę.
A tak wcale być nie musiało.
1. Najpierw uwaga natury, przepraszam za sformułowanie, praktycznej:
- Już nigdy, żadne wybory, nie będą się odbywały tuż po takiej hekatombie, jak ta, spod Smoleńska, która wyzwoliła tak ogromny ładunek patriotycznego - tak, nie wstydźmy się tego słowa - uniesienia.
- Już nigdy, żadne wybory, nie będą się odbywały tuż po dwukrotnej, niszczącej wiele miejscowości, powodzi.
- I już nigdy, żadne wybory, nie będą mały miejsca w sytuacji, gdy przynajmniej jeden kanał telewizyjny (TVP1), zachowywał się przyzwoicie i nie wspierał wszelkimi możliwymi i niemożliwymi metodami kandydata establishmentu.
JUŻ NIGDY!
Każde następne wybory będą odbywały się w warunkach skrajnie nierównych szans, zaoferowanych Opozycji przez Władzę.
Bez jakichkolwiek pozorów równego traktowania stron, o kontroli nie wspominając.
2. A teraz uwaga tak oczywista, że aż głupio ją wygłaszać:
W sytuacji, gdy o zwycięstwie lub przegranej, decyduje kilkanaście lub więcej punktów procentowych, odpowiedzialność za wynik ponosi Kandydat.
Bo skoro Wyborcy dają tak wyraźne poparcie Konkurentowi, to z Kandydatem jest coś nie tak – ma jakieś słabe strony, których żadnym pijarowym klajstrem zakleić, ani żadną mediową szpachlą zakryć się nie da.
Ale gdy o przegranej decyduje mniej niż kilka punktów procentowych, tym przysłowiowym już języczkiem u wagi, decydującym o losach Kraju na najbliższe lata jest jakość kampanii, przeprowadzonej przez Sztab.
Tak, jak napisałem to 2 tygodnie temu, podsumowując kampanię komunikacyjną PiSu,
„ Punkt odniesienia: proszę się nie gniewać, ale Platforma (w kwestii kampanii komunikacyjnej) nie przedstawiła NICZEGO. To był typowy "lot ślizgowy" (latałem na szybowcach - wiem co mówię)”.
I to jest w tym wszystkim najbardziej frustrujące: przegrać z tak nędzną kampanią konkurencji.
3. A teraz o kampanii, przygotowanej przez Sztab Jarosława Kaczyńskiego:
Tę kampanię mogę podsumować skrótem 3 x NIE:
Niespójna, Nieuporządkowana, Nieprofesjonalna.
W tej kampanii jak mało, w której, widać było kompletny brak myśli strategicznej i pomysłu na przekaz komunikacyjny, co w oczywistym stopniu przekłada się na dobór użytych narzędzi komunikacyjnych
a/ Przecież, na długo przed wyborami, wiadomym było, że o ich wyniku zadecyduje tzw. miękki elektorat, który, jak to już pisałem wcześniej, idzie za konkretem.
To właśnie to żałosne majtanie wyborcom przed oczami, a to darmowym in vitro, a to 50% ulgą na przejazdy dla studentów, zadecydowało o skłonieniu tych paru procent Wyborców, do zagłosowania właśnie na Konkurenta Prezesa.
Swoją drogą, jak można, zakładając, że o wyniku wyborów zadecyduje miękki elektorat, kierujący się w swych wyborach nie przesłankami ideowymi, a nadzieją na konkretne korzyści dla siebie, wywalić tak alegoryczny spot, pokazujący tak abstrakcyjne dla większości wyborców zajęcie, jakim jest sadzenie dębu?
Znów wytwór kreatywnego parcia – konsekwentnie będę promował swoje określenie – spinfelczerów ?
b/ Szpagat w kierunku Edwarda Gierka był dla przeciętnego odbiorcy (znowu - miękki elektorat) absurdalny i niewiarygodny, a dla mnie osobiście (ale ja się tu nie liczę) z lekka niesmaczny.
Ale wygadywanie (przepraszam za określenie, ale uważam je za właściwe) , że Pan Oleksy nie jest postkomunistą, to jest , oprócz tego, że niesmaczne – ośmieszające.
Bo blat z Napieralskim, jest dla partyjnego pisowskiego aparatu, łatwy do przełknięcia, jak poranny jogurcik, ale dla wyborców Prezesa może być nieprzyjemny, jak łycha tranu na czczo i bez soli.
Choć dobre samopoczucie sztabowców Prezesa, widoczne jest na ekranach telewizorów więcej niż wyraźnie.
c/ O nie przygotowaniu przez Sztab Prezesa do pierwszej debaty pisałem już tutaj
i zdanie nie tylko podtrzymuję, ale patrząc na wymiar liczbowy dzisiejszej weryfikacji wyborczej, jeszcze mocniej stawiam pytanie:
Jak to się stało, że Prezes, w starciu z tak nijakim (to eufemizm) przeciwnikiem, nie odniósł spektakularnego, miażdżącego wręcz zwycięstwa?
Przecież przegranie tej pierwszej debaty, kosztowało Prezesa tych kilka decydujących punktów procentowych.
d/ Osobna kwestia, to konstrukcja miksu komunikacyjnego: nieogarnięcie sfery social media, pozostawiając ją spontanicznej i nie zawsze (jak to spontan) przemyślanej aktywności wolontariuszy, jest trudne do zaakceptowania.
Tu też się traciło, (bo nie zyskiwało) kilka punktów procentowych. TYCH decydujących punktów procentowych.
A brak rzucenia WSZELKICH sił na kampanię door-to-door jest przykładem na to, że przemęczać się sztabowcy, tak jak komercyjni marketerzy – nie lubią.
4. Czy jest jakiś pozytyw, wynikający z tej sytuacji?
Ależ owszem! Nawet dwa!
Panie Jakubiak i Kluzik-Rostkowska poszły do fryzjera.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka