Cisza wyborcza - czas kabareciarzy.

 

Cisza wyborcza, tak obsobaczona przez internetową brać, nie wyklucza, jak się okazało, opowiadania dowcipów.

 

To dobrze, bo nic tak nie łagodzi obyczajów, jak uśmiech.

 

Pół godziny temu, Pan Marek Chmaj, profesor prawa i konstytucjonalista, wypowiadał się w Polsat News (nie łamiąc wspomnianej ciszy, rzecz jasna) na temat wyborów prezydenckich.

 

Poglądy Pan Profesor ma ciekawe i to nie od dziś.

 

Gdy PKW wykluczyła z udziału w wyborach Pana L., ze względu na jego karalność, a następnie przywróciła, po sprawdzeniu w stosownych papierach, że nie ma podstaw do wykluczenia, Pan Profesor uznał, że ten cały galimatias nie jest winą  PKW, a Pana L., który… nie dopilnował swoich interesów.

 

Ale to było w ubiegłym miesiacu, a dziś Pan Profesor zwrócił moją uwagę takimi ocenami, jak te:

 

Prezydent (w Polsce) pełni rolę notariusza

Nie ma uprawnień władczych

Nie jest istotnym samodzielnym członem, który działa na płaszczyźnie politycznej.

 

Ja nic przeciwko takim ocenom nie mam, gdyż wpisują się one w modny ostatnio kierunek wykładni prawa, określonych przez wychylenia bujającego się pod kopułą żyrandola.

 

Ale gdy Profesor zapuentował kwestię niskiej frekwencji w polskich wyborach opinią, że

 

Polacy są narodem przekornym i gdyby zakazać uczestnictwa w wyborach, frekwencja byłaby ogromna

 

poczułem się dziwnie.

 

Bo ja, gdy idę do lekarza, wolałbym, by nie był on absolwentem zawodówki o profilu odzieżowym

 

A gdy chcę sobie uszyć spodnie – nie chciałbym mieć do czynienia z dentystą.

 

I dlatego, wolałbym, żeby dowcipy, tym bardziej nie najlepsze, opowiadali kabareciarze, no – w ostateczności aktorzy, jak to u nas ostatnio na czasie.

 

Ale od profesora prawa, konstytucjonalisty do tego, oczekiwałbym na przykład wygłoszenia opinii na temat niedawnych dwóch różnych wyroków, wydanych przez dwa różne sądy, w tej samej sprawie wyborczej.

 

To się w języku reklamiarzy kompetencja nazywa.