Kiedyś było lepiej. Tak w ogóle.
Ale artystom, to lepiej było w szczególności, bo Władza o nich nie tylko dbała, ale jeszcze świetnie im płaciła.
Kwitł teatr, film, literatura, muzyka – no wszystko po prostu kwitło.
A jak już zakwitło pięknie – to deszcz nagród i kasy sypał się na Twórców, jak popiół z komina Huty Lenina.
Najpiękniej kwitło wszystko oczywiście w CCCP.
Istniała tam na przykład Nagroda Leninowska, która tym się różniła od tzw. Nagrody Nobla, że była od tej ostatniej bardziej prestiżowa.
Bo żeby dostać tzw. Nagrodę Nobla, wystarczyło, że ktoś zrobił coś tam, co się jury spodobało.
W dodatku, w tym Komitecie Centralnym (noblowskim), to bałagan w dokumentach mieli taki, że komu innemu przyznawali nagrodę, a kto inny odbierał!
Na ten przykład przyznali jakiemuś Lechowi, a odbierał - Bolek, czy jakoś tak.
W przypadku Nagrody Leninowskiej, kryteria były nieporównanie ostrzejsze:
to, że ktoś zrobił coś tam albo nawet coś tam, coś tam, to było dużo za mało, by być uhonorowanym.
Przede wszystkim trzeba było nienaganną postawę moralno-polityczną mieć.
Niestety, CCCP skanczałsia, co po rosyjsku znaczy nie tyle, że się skończył, ale, że żyć przestał, a z nim – Nagroda Leninowska.
Dlatego ucieszyłem się szczerze, gdy media doniosły, że rodak mój, pan Wajda
uhonorowany został Nagrodą Państwową Federacji Rosyjskiej, którą dla ułatwienia i ze szczerego sentymentu, pozwolę sobie nazwać Nagrodą Putinowską, od nazwiska naszego przyjaciela i sojusznika.
Szczerze mówiąc, kto on jest, ten pan Wajda i w czym on robi – to ja nie wiem.
Obiło mi się o uszy, że podobno jakieś happeningi z paleniem świeczek na cmentarzach organizuje, ale możliwe, że się mylę.
Wiem natomiast jedno: skoro Nagrodę Putinowską mu przyznano, popartą w dodatku wypłatą 200 tys. zielonych, to co by nie robił, postawę moralno-polityczną nienaganną ma.
Komentarze
Pokaż komentarze (18)