Jestem prawdziwym mężczyzną, a skoro tak, to i zapalonym myśliwym.
Ten sport pozwala mi się odprężyć po godzinach spędzonych przy komputerze.
Żaden tenis, squash czy golf nie mogą się z nim równać. Piłka nożna – też nie.
Ukoronowaniem każdej sesji ze sztucerem, jest powrót do domu z trofeum.
Najwspanialszym trofeum jest takie, zdobyte na zwierzaku, którego jacyś dziwacy wciągnęli na listę gatunków chronionych i zapisali w Czerwonej Księdze.
Niestety, takie numery, to tylko za wschodnią granicą można robić, a to jednak nie zawsze po drodze.
Ale i ustrzelenie zwierzaka, który niedawno jeszcze w tej Czerwonej Księdze zapisany był, jest bardzo przyjemne.
Dzięki powodzi, otworzyły się dla myśliwych nowe, niedostępne do tej pory, możliwości realizowania się w swojej pasji.
Zgody na odstrzał zostały wydane w województwach kujawsko-pomorskim i pomorskim
Okazało się, że bobry opuszczają swe dawne kryjówki i podkopują wały, a robią to dlatego, że ich kilkutygodniowe młode, utopiły się w większości, gdy woda się podniosła (podaję za Hanną Dzikowską, regionalnym dyrektorem ochrony środowiska w Gdańsku).
W sumie, to tę decyzję o rozpoczęciu sezonu łowieckiego na bobry rozumiem – przecież takim dorosłym bobrom, którym się potopiły dzieci, strasznie przykro musi być.
To już lepiej, niech się dłużej nie męczą.
Dlatego, ostatnio sporo czasu na tych wałach spędzam i pilnie się im przyglądam. Nawet w telewizji mnie pokazali.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka