Urodziłem się bez genu empatii – tak bywa.
Podobnie, jak w przypadku ludzi, którzy urodzili się z genem nienawiści.
Szczerze mówiąc – nie narzekam. Żyje mi się nawet przyjemnie, a z pewnością – łatwiej.
Nie daję się wyprowadzić z równowagi skutkami jakichś tam wypadków komunikacyjnych, tym bardziej, że co weekend ginie na drogach 50 osób i trudno oczekiwać od normalnego człowieka, żeby każdy weekend sobie spaprał, z powodu tego, że ktoś prowadzić nie umie albo kierowcy za uchem zrzędzi.
A znalezienie jakiegoś kawałka rękawa, bez kawałka ręki, nie robi na mnie wrażenia. Z kawałkiem ręki – pewnie też by nie zrobiło.
Dzięki swojej konstrukcji genetycznej, nie jestem podatny na szantaż emocjonalny i ckliwe zawodzenia, nawet, jeśli zawodzą tysiące, szczególnie, że te tysiące przyjechały do stolicy ze wsi i mniejszych miast, co świetnie widać gołym okiem, a przez moje grube okulary – jeszcze lepiej. Poza tym – zawodzą fałszywie, co potwierdza, że w dodatku, niewykształceni są, muzycznie – z pewnością.
Ale lubię dobrą rozrywkę. Najlepiej – na łonie przyrody, w lesie najchętniej.
Polska przyroda jest piękna i lubię ją obserwować - przez lunetę sztucera najbardziej.
Cel się niestety często porusza i trafić trudno, ale jak już trafię (luneta – full wypas!), to jest zabawa na maksa. Trafienie w kręgosłup albo w nogi, powoduje, że cel się porusza tak śmiesznie, że aż mi się brzuch trzęsie.
Bo przyznam się, że ja lubię dobrze zjeść – tatara najbardziej.
A – i jeszcze jedno: ja bardzo kocham swoje dzieci. I żonę.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka