Był taki czas (to nie cytat, to przywołanie stanu sprzed 30 lat). Po ogłoszeniu przez ludzi honoru też stanu, tylko, że wojennego.
Emigracja wewnętrzna się nazywał. Piękny stan. Ducha i ciała też.
Bo do teatru się chodziło – a TV nie oglądało. Słuchało się Wolnej Europy – nie słuchało się szczekaczek komuny (pozdrawiam redaktora T., który się jeszcze w TVP pojawia i redaktora W., który poszedł w kapitalisty i telewizję własną ma)
Nie czytało się g…na pod nazwą Trybuna Ludu czy Żołnierz Wolności, czy inna g…azeta - czytało się bibułę albo wydawnictwa przemycane z Zachodu.
Nie rozmawiało się i nie utrzymywało relacji z ludźmi honoru – kumplowało się z elementami antysocjalistycznymi.
Trudno było, ale swojsko.
Potem się to rozpieprzyło, bo część kumpli z ludźmi honoru się zakumplowała, i zaczęło od nich perfumą z Pewexu (były takie sklepy) zajeżdżać.
I już czytać nie było co, bo g…azeta rządziła, a bibuły nikt nie drukował, oglądać nie było co, bo telewizje też się jakieś takie wszystkie podobne do siebie porobiły (ponownie pozdrawiam redaktora T., który się jeszcze w TVP pojawia i redaktora W., który poszedł w kapitalisty i telewizję własną ma).
Wolną Europę zamknęli, a w radiach na okrągło reformy, reformy i reformy i ten profesor, co to mu się skala Celsiusa ze skalą Kelvina pomyliła i gospodarkę zamiast schłodzić, zamroził ją skutecznie.
Aż jakieś cwaniaki wymyśliły Web 2.0 i emigracja wewnętrzna wróciła w formie stosownej dla XXI wieku: telewizje, radia, g…azety mogą mi… no wiadomo, co mi mogą.
Tyle, że teraz jest łatwiej: dużo szybciej można się w Internecie znaleźć i skomunikować, niż na piechotę 30 lat temu.
Za to okpić nas trudniej, niż nawet 10 lat temu – dużo trudniej, bo można, zamiast się narkotyzować redaktorem Kuźniarem na przykład, do sieci dać nura i wywiad z tym, z którym wywiadów w mainstremie nie robią, a jak robią, to takie, że na kanibala wychodzi, przeczytać.
Sieć, to potęga – a mainstrem, to przy niej, jakaś marna, zarzucona chyłkiem wędka, ze starym kaloszem zamiast ryby, do żyłki podwieszonym.
Ech Monika, jak tak dalej pójdzie, marnie skończysz, krasawica ty nasza tleniona.
PS. Pozdrawiam "Zebe" - mam nadzieję, że się za tytuł mojej notki nie obrazi.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka