Mój Prezydencie,
Ty już śpisz spokojnie. Nad małościami, skarleniami, podłościami, których Ci polskie elity nie oszczędziły.
Już żaden goguś, nie będzie Ci urągał, że „prezydent może być niski, ale nie może być mały”, kpić, że „wałęsałęś się gdzieś po górach Kaukazu”. Nie będzie wzywał rozrechotanej publiki, do skandowania „Były prezydent Lech Kaczyński”.
Już żaden, sam nazywający siebie człowiekiem z układu, nie zaznaczy na swoim blogu, haniebnego LICZNIKA PREZYDENCKIEGO, na którym ostatni, chyłkiem skasowany wpis brzmiał:
„Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata” zostało już tylko 210 dni. Ładnie maleje!”
„Do końca kadencji “Prezydenta Swojego Brata” zostało już tylko 210 dni. Ładnie maleje!”
Już żaden człowiek z wąsami, ale bez twarzy, nie powie po nocnym ostrzelaniu samochodów prezydentów Polski i Gruzji , „jaki prezydent, taki zamach”.
Już żaden pajac, nie będzie bezkarnie oznajmiał, że „uważa prezydenta za chama” i żaden – wstyd powiedzieć – prokurator czy sędzia, nie będzie zarabiał na życie niezauważeniem znamion przestępstwa.
Już żaden chory z nienawiści i ze wstydu, za wysypanie przyjaciół w śledztwie, nie będzie pluł jadem, do podsuniętych przez usłużne media mikrofonów i kamer.
Dziś były nas tysiące, na całej trasie od lotniska – po Pałac Prezydencki. W smutku, milczeniu, trosce. I w poczuciu przywróconej nam przez Ciebie siły i własnej wartości.
Pokazaliśmy, że mimo pogardliwie rzuconej, ledwie kilkanaście dni temu pogróżki, nie wymarliśmy jak dinozaury. Niedoczekanie!
Będziemy o Tobie i Twojej ofierze pamiętać,
Zwykli Polacy.
Komentarze
Pokaż komentarze (6)