...w kwestii wprowadzanego właśnie przez PO, zakazu reklamowania się partii politycznych w telewizji, mianowicie :-) .
Oczywiście, że idzie mi o interes przede wszystkim mój własny (branży – w dalszej kolejności, bo akurat w tej kwestii, w branży nie obowiązuje nawet minimalna solidarność zawodowa) - mam na koncie kampanie (włączając w to napisanie scenariuszy spotów telewizyjnych) dla posła i europosła, a że idą kolejne wybory – wiadomo.
Tyle, że ja przynajmniej, w odróżnieniu od projektodawców, nie udaję i nie ściemniam.
Ale też nie jest tak, że bez prawa do reklamowania się partii politycznych w telewizji, reklamiarze nie będą mieli co w reklamie politycznej robić – ja się nie skarżę, ostatnio, wg moich scenariuszy, powstały 3 gry komputerowe, wykorzystywane na jednym z politycznych portali.
Życie (także reklama) idzie naprzód i nawet i bez zakazu reklamowania się w telewizji, kampania przeniesie się w tym roku do Internetu.
Dokładnie przeniesie się, a nie zostanie przeniesiona, ponieważ znaczna część internetowych reklam okołowyborczych, tworzona jest na zasadzie spontanicznej lub przez zorganizowanych, ale jednak wolontariuszy.
Wystarczy być „za” lub „przeciw” komuś, być dość zaawansowanym komputerowo i już się jest twórcą reklamy.
Mam w swoich zbiorach wiele przykładów takich internetowych produkcji z kampanii 2007 (najczęściej – antypisowskich, w ogromnej mierze bardzo ostrych, wręcz ordynarnych, ale często na bardzo wysokim poziomie wykonania), które z powyższych względów, świetnie nadają się do pokazywania na szkoleniach albo w gronie znajomych, ale nie tutaj.
W ciągu trzech lat, technologia bardzo się rozwinęła i w tym roku będziemy świadkami prawdziwych, reklamowych fajerwerków w Sieci, przy których spoty telewizyjne zbledną, jak przysłowiowy obrus.
A swoją drogą – jak się będzie miał zakaz pokazywania reklam w TV, do pokazywania ich w Sieci?
Przecież koszt wyprodukowania spotu jest niewielki w porównaniu z kosztami jego emisji w telewizji, a więc puszczenie go w Internecie, jako jedynie dozwolone, a do tego nieporównanie tańsze, będzie oczywistym rozwiązaniem?
Można oczywiście przyjąć założenie, że tylko elektorat PO jest computer literate, i wycięcie reklam z TV uderzy w PiS, ale radziłbym nie przesadzać: nawet na forum Onet.pl, bezdyskusyjna, miażdżąca wręcz jeszcze dwa lata temu przewaga komentarzy propeowskich, została bardzo skutecznie zniwelowana przez te za Pisem.
A na marginesie: że tych za PSL i za SLD nie widać...?
Rzecz w tym, że w całej tej pijarowej zadymie, (dając wiarę posłance Pomaskiej, że nie jest celem tej ustawy, ordynarne dosypanie kasy partiom przez wielki biznes) nie chodzi o żadne tam nowe, lepsze standardy, czy podniesienie poziomu dyskusji publicznej (zaraz umrę ze śmiechu !) ale o to, kto te miliony, przyznane politykom przez nich samych, mówiąc brutalnie – przemiele.
Z pracy reklamiarzy dla partii politycznych jest przynajmniej jeden pożytek: wiadomo dokładnie na co ta kasa została wydana. Widać, co zostało zrobione (a jak ktoś chce, to zawsze się dowie za ile).
Produkcja telewizyjna (i będące jej konsekwencją wydatki na czas antenowy) są jak mało co mierzalne i jak mało co, nie tworzą możliwości, dla dania zarobienia przysłowiowym krewnym i znajomym królika.
Bo jak się za stworzenie, produkcję, planowanie i zakup kampanii telewizyjnej nie wezmą fachowcy – to od razu jest afera i to duuuuża.
Proszę zwrócić uwagę, że najżywiej bijące źródełko tych wszystkich finansowych szacher-macher, czyli szeroko rozumiany print (druki – od najmniejszych ulotek i nalepek, po plakaty) nie został przez projektodawców nawet palcem tknięty.
Wiadomo – nie ma takiej siły, która połapałaby się w przepływach środków na te wszystkie drukowane, staromodnie nazywając, fidrygały. A i przysłowiowy szwagier w równie przysłowiowym garażu, płachtę papieru zadrukować da radę.
Ale przejdźmy do think tanków:
To kto ma w nich i co zrobić, i za ile?
Bo na razie wiadomo za ile (25% subwencji) ale co? – nie wiemy, chyba że, jak ten fachura z Rady od (ich) Polityki i (naszych) Pieniędzy, co za analizę na 4 (no, niech mu będzie – 5) stronach A4, 100 tys. zł wziął.
Gdybym był nieufny, to pomyślałbym, że chodzi o dofinansowanie partyjnych działaczy - tym razem legalnie i bez konieczności biegania po cmentarzach.
I o zasilenie w fundusze niezależnych ekspertów (jeden taki, obecnie od marketingu politycznego, 8 lat temu przedstawiał się jako lobbysta i oferował pomoc przy ograniczeniu, projektowanego po raz kolejny, zakazu reklamy alkoholu :-)
Albo o utwierdzenie w poglądach profesorów od ekonomii, prawa i czegoż tam jeszcze, którym coraz trudniej będzie udowodnić, że
jest dobrze albo, że prawo może działać wstecz, gdy
tak trzeba .
No nic – zawsze twierdziłem, że nic tak nie kręci reklamiarzy, jak zakazy.
Bo żaden urzędnik, a już parlamentarzysta z pewnością, nie da sobie rady z reklamiarską kreatywnością.
Tym naiwnym, którzy uważają inaczej, polecam jako przykłady, sromotne przegrane Ustawodawców z takimi kultowymi reklamami, jak Łódka Bols, czy „Oczko”piwa Bosman.
A więc zakazujcie, Panie i Panowie Parlamentarzyści – coś mi się wydaje, że najbardziej do tego się nadajecie.
PS . Po obejrzeniu programu w TVP INFO:
A/ po stwierdzeniu posła Poncyliusza, że bez tej ustawy, projekty Platformy, wypełniające (od 3 lat) szuflady, nie zostaną z nich wyjęte, zrobiło mi się ciepło.
B/ po oświadczeniu posłanki Twitterskiej, że autorami projektu ustawy są ona sama i poseł Nowak, zrobiło mi się zimno.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka