W mijającym tygodniu doszło do niebywałej wręcz kompromitacji polskiego sądownictwa:
Sędzia sądu rejonowego, Piotr Gąciarek orzekł, że „Działania prokuratury i ABW, która podsłuchiwała rozmowy dziennikarzy Cezarego Gmyza ("Rz") i Bogdana Rymanowskiego (TVN 24) z Wojciechem Sumlińskim oraz jego rozmowy z adwokatami, budzą podejrzenia naruszenia zasad procedury karnej. I nakazał wszczęcie śledztwa w tej sprawie.”
Nie spodobało się też sędziemu Gąciarkowi, żestenogramy prywatnych rozmów wbrew obowiązującym przepisom nie zostały zniszczone, ale warszawska Prokuratura Apelacyjna odtajniła je i przekazała wiceszefowi ABW Jackowi Mące, który wykorzystał je w prywatnym, cywilnym procesie przeciw "Rz".
Do tego, za karygodną uznał decyzję prokuratury, aprobującą podsłuchiwanie rozmów ob. Sumlińskiego Wojciecha z adwokatami.
Pretensja, że nagrania rozmów nie zostały zniszczone, jest – przepraszam – dziecinna.
Ktoś, kto domaga się niszczenia raz zarejestrowanego materiału kompromituje się skrajnym brakiem profesjonalizmu i nieznajomością podstawowej dewizy służb Państwa Prawnego (i każdego innego też), że oryginały nie płoną.
Trzeba dużo złej woli, żeby nie zauważyć, iż ABW wcale ob. Sumlińskiego Wojciecha nie podsłuchiwała, a jedynie, jak to się teraz mówi, otoczyła osłoną. Tak, jak to np. z Romualdem Szeremietiewem kiedyś było.
Przecież ktoś, kto raz na życie się targnął, mógłby spróbować zrobić to raz jeszcze, a dzięki wspomnianej osłonie, Służby mogłyby zapobiec nieszczęściu.
Podobnie rzecz się ma z rozmowami ob. Sumlińskiego Wojciecha z redaktorami Rymanowskim i Gmyzem: przecież nie można wykluczyć, ze ob. Sumliński Wojciech, mógłby obu wymienionych próbować nakłonić do dokonania jakichś czynów nierozważnych, a nawet gwałtownych.
Pal sześć Gmyza - on jest z Rzepy, ale Rymanowskiego byłoby szkoda bardzo!
Któż zapraszałby panów Kalisza czy Niesiołowskiego do ekskluzywnej weekendowej audycji telewizyjnej?
Z kolei, rozmowy ob. Sumlińskiego Wojciecha z adwokatami, również podsłuchiwane były dla jego dobra, bo przecież wszyscy wiedzą, że adwokaci kas fiskalnych nawet nie mają i mogliby ob. Sumlińskiemu za dużo policzyć.
Na szczęście, są jeszcze nad sędzią Gąciarkiem sądy okręgowe i apelacyjne, a nawet Sąd Najwyższy, a gdyby, w skutek jakiegoś niedopatrzenia, znalazł się w nich jakiś dyletant w rodzaju rzeczonego sędziego Gąciarka, jest jeszcze i Trybunał Konstytucyjny, który w potrzebie zawsze stawał na wysokości zadania, a nawet jeszcze wyżej.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka