Namnożyło się ostatnio ekspertów od Białorusi – gdzie nie spojrzeć, to ekspert.
Większość z nich nigdy wprawdzie na Białorusi nie była, a po rosyjsku (tak, po rosyjsku, bo jest to język, którego używa na co dzień przygniatająca większość mieszkańców Białorusi) mówią przy pomocy rąk, ale patent na kompetencję mają, że hej!
Rano słyszałem w radiu Pana Posła, który, jak to ma w zwyczaju, kompetentnie się wypowiadał.
Przekonywał, że mieszkańcy Białorusi z zazdrością patrzą na Ukrainę na przykład, gdzie demokracja jednak się zakorzeniła i gospodarka naprawdę jest rynkowa :-)
Aż mnie skręciło ze śmiechu, bo to akurat Ukraińcy zazdroszczą Białorusinom spokoju, powoli, ale jednak rozwijającej się gospodarki, porządku na ulicach i – najoględniej mówiąc – trzymania przez władze obywateli ręką twardą, ale na swoja miarę - szczodrą.
Za to bardzo zmartwiły mnie zapowiedzi Pana Ministra Sikorskiego, że ze swoim białoruskim odpowiednikiem przeprowadzi dziś męską rozmowę. Chodziło mu o odebranie przez białoruskie władze, kolejnego Domu Polskiego i przekazanie go koncesjonowanej organizacji.
Zmartwiły nie dlatego, że dobrze mi z sytuacją, gdy Polacy na Białorusi, żyjący tam z dziada pradziada,mają 2 (dwie) szkoły i poddawani są agresywnej rusyfikacji (nawet w kościele, gdzie hierarchia wbrew woli wiernych usuwa z liturgii język polski, zastępując go rosyjskim lub białoruskim - to akurat realpolitik w wykonaniu Watykanu).
Że dobrze mi z tym, iż unijna granica z Polską (i z Litwą, która przecięła Wileńszczyznę na pół, dzieląc rodziny zupełnie tak, jak mur berliński) stała się szczelna i nieprzyjazna. Polska, która jest tuż, przez (niezbyt szeroką) rzekę, odpycha zamiast przyciągać.
Zmartwiły mnie, bo ja się po prostu nie zgadzam na to, że przez ostanie lata, polska i unijna polityka doprowadziły do zmasakrowania polskiej, liczącej 0,5 miliona, milion, a nawet więcej, mniejszości.
Jak Unia (Unia, nie Polska) uzna, że opłaca się jej (Unii, nie Polsce) dociśnięcie Łukaszenki sankcjami – to dociśnie. Ale jeśli stwierdzi, że się to jej (nie patrząc na polskie sugestie) nie opłaci, to będzie sobie baćka brykał, jak bryka.
Pan Sikorski jest niewątpliwie odważnym człowiekiem, ale jakiekolwiek tromtadrackie zapowiedzi w stosunku do ministra spraw zagranicznych Białorusi są pozbawione sensu, choćby i z tej przyczyny, że to przez Białoruś prowadzą rury transportujące gaz i ropę do Polski, a nie na odwrót.
I to białoruskie władze, jeśli zechcą, mogą tamtejszych Polaków spacyfikować, jak to już podczas letnich manewrów, wespół z armią rosyjską ćwiczyły.
A my, i Unia, będziemy im mogli wtedy... no wiadomo co im będziemy mogli.
Dlatego zamiast buńczucznych zapowiedzi, lepiej ROZMAWIAĆ, bo alternatywa jest niezbyt ciekawa: mołczat’ i ruki po szwam (to po rosyjsku).
A zima ciężka, i lepiej by było, gdyby się żadna rura z gazem nagle nie zepsuła – zimno byśmy w domach mieli, a i wybory - przypomnę - już za parę miesięcy.
Jest takie rosyjskie powiedzenie, tłumaczące dosadnie, wyżej czego podskoczyć się nie da. Ale, że to jest poważny portal, a nie piątkowe spotkanie reklamiarzy przy piwie, więc go nie zacytuję, tym bardziej, że wszyscy czytający, świetnie wiedzą, jak ono brzmi.
Dobrze by było, gdyby i nasze tuzy z MSZ, też sobie z tego sprawę zdały.
Bo los Polaków na Białorusi zależy wyłącznie od dobrej woli Łukaszenki. Im szybciej zostanie to w MSZ zrozumiane, tym dla Polaków lepiej.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka