ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz
137
BLOG

"Zdrowy nacjonalizm" - chore relacje.

ewaryst fedorowicz ewaryst fedorowicz Polityka Obserwuj notkę 6
Jestem więcej niż pewien, że każdy europejski polityk uważa nacjonalizm za coś bardzo złego. A przynajmniej udaje, że uznaje.
 
Bo nacjonalizm, to jest coś, jakby powiedział mój ulubiony autorytet moralny, chorego.
 
A tu nagle, w środku Europy (w geograficznym sensie), premier kraju należącego do Unii Europejskiej wygłasza kwestię, że zdrowy nacjonalizm nie jest niczym złym.
I chodzi mu o nowo mianowanego ministra spraw zagranicznych jego rządu, który się ze swym nacjonalizmem nie tylko nie kryje, ale się nim szczyci.
 
Mimo oczywistej antyeuropejskości  tej deklaracji, słów potępienia, nie tylko ze wszystkich stron, ale nawet z jednej strony (polskiej, na przykład) nie słyszę.
 
I to jest dopiero chore.
 
Nasz sąsiad, (bo chodzi o Litwę), ustami premiera nacjonalizm nobilituje, a rękami ministra spraw zagranicznych będzie realizował go w praktyce. Brrr….
 
Mam w związku z tym do mojego Ministra Spraw Zagranicznych, który, jak wiadomo, także prezydenturę ma już w kieszeni, prośbę o reakcję.
 
Na początek sprawa niewymagająca wielkiego wysiłku:
 
Polacy z Wileńszczyzny, (którym od 20 lat, wolna i demokratyczna Litwa, odmawia prawa do pisania własnych nazwisk po polsku), podjęli akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa, zawieszając na swoich domach tabliczki z dwujęzycznymi nazwami ulic.
 
Oprócz nazw ulic w języku litewskim, znajdują się też na nich nazwy pisane po polsku, co na Litwie również jest przez władze zabronione.
Ba, wójtowie i burmistrzowie miejscowości, w których Polacy stanowią nawet 80% mieszkańców, są za tabliczki z dwujęzycznymi nazwami ulic karani, przez egzekwujących litewskie prawo komorników.
 
Ponieważ jest więcej niż pewne, że wileńskich Polaków spotkają za te tabliczki, ze strony naszych litewskich strategicznych partnerów represje, uważam, że nie czekając na nie, warto Litwinom wytłumaczyć, żeby lepiej tego nie próbowali.
Wytłumaczyć po linii ministrów spraw zagranicznych właśnie.
 
A jakich argumentów użyć?
Ja nie wiem, bo ja nie jestem ani ministrem, ani przyszłym prezydentem, a jedynie zwykłym obywatelem.
 
Ale proszę mnie nie rozczarować.

  

Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą. Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka