Pociągi metra, jadące rano w kierunku do centrum Warszawy są bardzo zatłoczone – zapełniają je zamożni, młodzi i świetnie wykształceni mieszkańcy południowych dzielnic Stolicy.
Pociągi jadące w tym czasie z centrum w kierunku Ursynowa, są dużo luźniejsze.
Można w nich zauważyć pasażerów, którzy licznie wysiadają na stacji metra Stokłosy i idą peronem w kierunku południowego wyjścia.
Niektórzy z nich, jak na przykład kobiety z ciasno zawiązanymi na głowach chustkami, rzucają się w oczy. Innych wyróżnia tylko bladożółta twarz i podkrążone oczy.
To pacjenci ursynowskiego Centrum Onkologii.
Wczoraj, w mediach aż kipiało, ale nie z powodu briefingu Premiera poświeconego ważnej sprawie, czyli zmianie Konstytucji i nawet nie z powodu głosowania w sprawie przywrócenia posłów PiSu do komisji hazardowej.
W mediach zagotowało się z powodu wprowadzenia przez (sądząc po dymisji – rzeczniczkę prasową NFZ) nieludzkiej procedury ustalającej, że tzw.chemioterapię niestandardową mogą oferować tylko szpitale zatrudniające konsultantów.
Procedura ta spowodowała kilkakrotne zmniejszenie liczby uprawnionych do stosowania tych terapii szpitali, a w konsekwencji przerwanie leczenia wielu pacjentów.
Profesor onkolog spokojnie mówił do kamery, że decyzja ta to była próba dokonania oszczędności kosztem pacjentów, podobnie jak kolejna, o wprowadzonym nakazie przyjmowania w klinikach onkologicznych pacjentów wyłącznie przez lekarzy z ukończoną specjalizacją onkologiczną.
Wymóg ten trzykrotnie zmniejszył w jego klinice liczbę uprawnionych do leczenia lekarzy, eliminując na przykład wszystkich tych, którzy swoją specjalizację mają na ukończeniu.
Trzykrotne zmniejszenie liczby lekarzy, trzykrotnie wydłuża kolejkę chorych – proste? Proste. Jak rachunek księgowego.
Młody mężczyzna powiedział z kolei, że ONI problemów chorych na raka nie rozumieją, bo „mają nieskrępowany dostęp do VIPowskich klinik, terapii, lekarstw”.
Wyznał też, że on także kiedyś nie zwracał uwagi na chorych na raka, bo był silny i zdrowy. Teraz go to dotknęło osobiście, więc i optyka mu się zmieniła: każdy dzień bez leku, to mniejsza szansa na uratowanie życia.
Proste? Proste, jak prawdopodobieństwo, że kilkadziesiąt procent z nas zachoruje kiedyś na raka.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka