Pewnie Państwo uznają, żem wariat, ale ja jestem za tym, żeby wybory odbywały się co roku, a najlepiej, co parę miesięcy.
Powody są dwa:
- Pierwszy – pragmatyczny: przed wyborami żaden polityk nie zadeklaruje, że zrobi Elektoratowi krzywdę – a więc żadnego podnoszenia podatków, żadnych ograniczeń przywilejów, żadnych stresów. Słowem – dolce vita !
- Drugi powód – emocjonalny: pełna gwarancja bajerowania Elektoratu, pod włos brania, obśliniania i co kto lubi i co komu przyjemność sprawia. Nie wiem, jak Państwo, ale ja bardzo lubię, kiedy mi się komplementa prawi, a najbardziej, gdy w sposób najzupełniej niezasłużony. Jak w starej piosence „mów dalej, mów dalej, mów jeszcze, ja bajki tak lubię ogromnie” !
Cudownie, że w Nowym Roku będziemy mieć wybory prezydenckie i samorządowe, a w 2011 – parlamentarne.
Festiwal wchodzenia Elektoratowi w… oczekiwania już się zaczął, a że z chlebem może być coraz gorzej, igrzyska wydają się być gwarantowane.
W sumie nic dziwnego: 90% Elektoratu jest udziałowi Polski w wojnie afgańskiej przeciwne.
Wygląda to na bardzo zręczne posuniecie, jako że „za dwa lata , to będzie już po wszystkich wymienionych przeze mnie wyborach, ale że rzeczywistość jest dynamiczna, nikt nie może wykluczyć, że „za dwa lata” będzie oznaczało zaraz przed kolejnymi wyborami.
I wtedy – nie ma rady – trzeba będzie słowa dotrzymać :-)
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka