Zmartwiłem się, jeszcze w Starym Roku, a tak naprawdę zmartwił mnie Pan Wicepremier, który poinformował na swoim blogu, że „odcisków palców nie będzie”.
Tym bardziej, że do pomysłu stworzenia gigantycznej bazy danych, zawierającej odciski palców wszystkich Obywateli odniosłem się entuzjastycznie, czemu dałem wyraz w komentarzu na blogu Pana Wicepremiera, proponując, żeby pobierać odciski również z palców u nóg.
I wcale nie miałem na myśli jakichś, za przeproszeniem, nagniotków.
Chciałem tylko, żeby mój nowy dowód osobisty był, jak to mówią, full wypas.
Bo od Nowego Roku, będziemy już mieli:
full wypas komórki (umożliwiające namierzenie Obywatela w czasie rozmowy telefonicznej) ,
full wypas Internet (umożliwiający zaglądanie do naszych skrzynek mejlowych)
oraz Warszawską Kartę Miejską w wersji prawie full wypas, bo w ostatniej chwili zrezygnowano z monitorowania, przy pomocy pobranego od warszawiaków numeru PESEL, ich poruszania się po mieście (ale rozumiem, że jeśli taka potrzeba zajdzie, to się tę opcję dla konkretnego Kowalskiego włączy i będzie prowadzony jak po przysłowiowym sznurku),
Statystyka tzw. wykrywalności podpowiada, że skoro zatrzymano jedną, to 9 innych dalej spokojnie takimi danymi handluje.
A ja jednak nie chciałbym, żeby moje odciski palców zostały sprzedane na jakiejś giełdzie w Chinach, w wersji full wypas, czyli w pakiecie z czyjąś nerką czy wątrobą.