Dziś jest pierwszy roboczy dzień po wymyślonej przez jakiegoś półgłówka operacji na milionach ludzi, zwanej „zmianą czasu” i jak wynika z przeprowadzonej wśród Brytyjczyków sondy, jest to najbardziej bezproduktywny dzień w roku. Jeśli dodać do tego, iż dziś mam imieniny, zrozumiałe, że nie chce mi się pisać o sprawach poważnych.
Napiszę więc o kobiecie z głową, ba – nawet z nogami (i to jakimi!) i całą resztą. O najsłynniejszej na świecie i zarazem mojej ulubionej divie operowej – Annie Netrebko.
Opowieść, że swoją karierę zawdzięcza temu, iż została usłyszana, gdy pracując jako sprzątaczka w Teatrze Maryjskim, śpiewała najtrudniejsze arie operowe, może i można między bajki włożyć.
Ale już to, że jest czystej krwi Kozaczką, urodzoną w stolicy dońskich Kozaków, czyli Krasnodarze, to czysta prawda.
Stąd też pewnie jej nieklasyczny wcale temperament.
A ponieważ piękna z niej kobieta i głos ma wspaniały zupełnie, z przyjemnością sobie to nagranie jako prezent imieninowy odtwarzam.
Dla nietrawiących opery mam inną atrakcję: jak Anna Netrebko zakąsza zmrożoną wódeczkę zrobionymi przez siebie blinami – można zobaczyć tu.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości