Amisze to ciekawi ludzie: nie korzystają z elektryczności, samochodów, radia i telewizji. Nie uznają lichwy i – uwaga: hazardu! Praktycznie w całości zajmują się rolnictwem i rzemiosłami z nim związanymi.
W dodatku, ich religia nie pozwala im na używanie przemocy, czyli można im na głowę(pardon) narobić, a oni muszą to pokornie znosić (ten jeden, jedyny amisz, który przylał łobuzowi, to był przebrany Harrison Ford, a przylał wyłącznie na potrzeby filmowego scenariusza).
I dlatego, w dyskusjach o perspektywach polskiej gospodarki, konsekwentnie używam określenia amiszyzacja: FSO do kasacji, radio i telewizja skutecznie skompresowane przez żołnierzy długiego romka, a wyzbycie się sektora energetycznego i giełdy – zapowiedziane.
Mnie osobiście, szczególnie podoba się pomysł sprzedania Giełdy Papierów Wartościowych inwestorowi zagranicznemu za jedyne 500 milionów złotych.
Za połowę kwoty, na jaką
robią nas rocznie na
jednorękich bandytach koledzy tego pana, któremu się najwyraźniej ściągawki pomyliły i na konferencji prasowej spocił się, zamiast rozpłakać.
Żeby nie było niedomówień: ta sprzedaż jest dla giełdy bardzo dobra, bo zakłada się, że inwestor nie wycofa z warszawskiego parkietu najcenniejszych spółek, ale wręcz przeciwnie! – uczyni z GPW „centrum na Europę Środkową i Wschodnią”.
Nikt wprawdzie nie wie, dlaczego to nowy właściciel miałby pozwolić warszawskiej giełdzie na pełnienie roli tego regionalnego centrum; podpowiadam zatem: z sympatii, z czystej sympatii.
Słowem – amiszyzacja polskiej gospodarki ma same zalety; troszkę tylko kłopotu z akceptacją wspomnianego robienia na głowę, ale jestem pewien, że przy odrobinie dobrej woli, można się do tego przyzwyczaić, a po pewnym treningu - nawet polubić.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka