Stało się najlepiej, jak mogło się stać – Olimpiada 2016 odbędzie się w najciekawszym z pretendujących miast, czyli Rio de Janeiro.
Egoistycznie powinienem trzymać kciuki za Czikago – bo wtedy Polacy graliby u siebie.
No tak, tylko że stanie całymi tysiącami na ulicy Pięknej w kolejce po wizę, wcale mi się nie podoba.
Nie podobało się też najwyraźniej delegatom z innych krajów, które w sporcie sobie radzą świetnie, a z uzyskaniem amerykańskich wiz – gorzej.
Nie pomógł nawet Prezydent, wsparty przez małżonkę. Dziwne? Jak dla kogo:
wszak raz na 4 lata ludzie chcą się zabawić, a plaża Copacabana nadaje się do tego nieporównanie lepiej, niż czikagowski asfalt.
A do tego prezydent konkurentów jest jowialnym grubaskiem i nazywa się zupełne rekreacyjnie, czyli Lula.
No cóż, pewnie to przykre, ale jednak you can’t, szanowny panie Obamov.
I wydaje mi się, ze jak mawiał Pawlak do Kargula – przyjdzie przywyknąć.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości