O tym, że siatkówka jest dla mnie ważna, a mecze z Rosją w szczególności, pisałem już rok temu.
Napiszę więc raz jeszcze.
Nasze panny wygrały z wielką (dosłownie) drużyną rosyjską po pasjonującym meczu.
Co tu gadać - zlały mistrzynie świata.
Jedyne, co rosyjski trener potrafił powtarzać podczas przerw swoim zawodniczkom, to „oni nizkije”. Fakt – nasze dziewczyny nie mierzą 202, jak skądinąd sympatyczna Jekaterina Gamowa, ani nawet 190, jak większość rosyjskich zawodniczek.
Są „normalnych” rozmiarów, dzielne i śliczne. A Pani Ania Barańska ... no cóż, Pani Ania mogłaby być moją córką J
Życzę im wygrania wszystkich meczów, ku radości kibiców w – jak można się choćby po napisach na transparentach zorientować – całej Polsce.
Ale lepiej, żeby tego złotego medalu nie zdobyły.
Bo znowu porwie je ten śmieszny facet, który się zatrzasnął w solarium. I znowu będzie ściemniał, że „są spocone i mają brudne koszulki”.
Chociaż może będzie zmuszony wymyślić coś innego – bo powiedzieć o Naszych Dziewczynach, że mają brudne koszulki, to jest ostatnie słowo do draki (dla młodszych czytelników: Stanisław Grzesiuk – Boso, ale w ostrogach)
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości