Nie mogę się doczekać euro wyborów.
Nie dlatego, że spieszno mi do zapewnienia 50 pasibrzuchom (nie wstydźmy się tego staropolskiego określenia – link udowadnia, że jest bardzo a propos) dożywotniego dolce vita, ale dlatego, że po 7 czerwca, wreszcie dowiemy się oficjalnie, jak to z naszą gospodarką jest NAPRAWDĘ.
Czyli – pozostając w kulinarnej konwencji – z pewnością zmieni się menu, którym jesteśmy raczeni od końca ubiegłego roku.
Kuchnia włoska, której, jak wiemy, głównym daniem jest makaron (tym razem nawijany na uszyobywatelom) zostanie zastąpiona bardziej konkretną, czyli swojską.
Nie wiem tylko, czy na początek zostanie nam zaserwowany jej wariant regionalny (bryndza), czy też od razu ogólnopolski, nobilitowany przez uroczego Danny’ego DeVito (kaszana).
Smacznego!