Wstałem dopiero co od lektury notki pt. "Zmierzch dialektyki bólu i rozkoszy". Tytuł mnie przyciągnął, bo któż nie zaznał jednego i drugiego - nie koniecznie po równo, jak to w życiu. Nie wiem, jak było z autorem, ale wygląda na to, że w budce łabędzi odebrał przynajmniej część tego, co mu się od losu należało. Przypomniało mi się też, że Sienkiewicz w "Panu Wołodyjowskim" pisał coś o bólu graniczącym z rozkoszą, postanowiłem więc sprawdzić, w czym rzecz. Ta ciekawość potem opadła, bo pociągnął mnie raczej sposób pisania.
Co tu rzec... emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz. publicysta i prozaik najwyraźniej do siebie - i to nadzwyczaj serio - wziął wezwanie zawarte w znanej balladzie starofrancuskiego poety: - "Ty, Echo, co głos wracasz skory, gdy pomknie nad strumienia biegi - mów..." No i mówi - dużo, często i kompetentnie; co do ostatniego - to w swoim przekonaniu z całą pewnością. Czemu tak sądzę? Bo rzeczony powiada: -" wiem, co mówię!" Ba, trudno, żeby nauczyciel akademicki tego nie wiedział - nawet, jeśli emerytowany - bo to przekonanie, poniekąd zawodowe, potrafi pozostawać na całe życie. Nieco wątpliwe jest tylko uzasadnienie: -" bo mam swoje lata". Ja też mam swoje - i w związku z tym nabrałem przekonania, że z ich biegiem człowiek z całą pewnością się starzeje - czy mądrzeje, to już nie takie pewne. Ale ta niepewność może dotyczyć tylko mnie, nie będę więc spierał się o to, czy w omawianym przypadku nie może być inaczej - i czy oceny oraz twierdzenia zawarte we wspomnianej notce, a także w innych wcześniejszych nie charakteryzują się mądrością mogącą się wiązać z wiekiem i statusem autora, o którym on nie pozwala zapomnieć przypominając go pod każdą notką. Choć z tym statusem i mądrością bywa rozmaicie: w "Opowieściach Okrągłego Stołu" mówi się, że "nikt nie popełni większych głupstw niźli mędrzec, gdy się do jakiego dzieła zabierze". Coś w tym może być, ale dlaczego o tym sobie przypomniałem przy lekturze w/w. notki - nie mam pojęcia.
Czytając przypomniałem sobie jeszcze pewien literacki kawałek. Autor między innymi nadmienia: - "w sierpniu ubiegłego roku napisałem", "ja przecież już wtedy zasygnalizowałem" - i to mi się podoba; dlaczego siebie nie cytować i skromnie ukrywać pod korcem swoją przenikliwość i zdolność przewidywania? Porucznik Dub w "Szwejku" nieraz powiadał: - "jeszcze przed wojną rozmawiałem o tym z moim starostą powiatowym"; wzory literackie nie są najgorsze.
Nie czuję się na siłach, aby odnosić się do zawartych w notce supozycji albo i zdecydowanych twierdzeń dotyczących tego, co robili czy myśleli Kaczyński, Macierewicz, Szydło i kto tam jeszcze; to, poza Echem wiedzą pewnie oni sami - choć czy lepiej od niego, to już nie takie pewne.
Inne tematy w dziale Rozmaitości