Nie - nie żaden tam Robert Jordan, czy ten stary rybak od marlina; myślę o drugoplanowej postaci z "Komu bije dzwon" - o niejakim Primitivo. Rzecz nie w fizycznych cechach, które by tamtego chłopaka upodobniały do Przewodniczącego Platformy - po prostu im dłużej trwało piątkowe wystąpienie pana Grzegorza, tym bardziej sobie zdawałem sprawę z tego, jak ta ksywa do niego przystaje.
Chcąc osiągnąć powodzenie człowiek na ogół zaleca się ludziom, od których ono zależy, jak tylko najlepiej potrafi - trudno więc przypuszczać, aby Grzegorz Schetyna tak właśnie nie postąpił i z głębi swoich trzewi nie wypruł wszystkiego, co najlepsze. Że wyszło, jak wyszło - to już trudno; i do sportowców nie miewa się pretensji o przegraną, jeśli tylko dali z siebie wszystko. Inna sprawa, czy wspomniany faktycznie dał - wyglądało raczej na to, że wyszedł na mównicę bez wiary w sukces; inaczej - dlaczego by wołał: - za rok, kiedy Polacy odbiorą wam władzę...! Za rok, a więc nie już, natychmiast - w wyniku żarliwego i demaskatorskiego przemówienia? Hm... pewnie nie warto było się wytężać.
Wydawałoby się, że wystąpienie publiczne nie jest sprawą tak znów skomplikowaną: wystarczy popracować nad treścią i formą, a następnie jedno z drugim możliwie sprawnie publice zaprezentować. Wydawałoby się! Niektórym to wychodzi nawet bez specjalnych przygotowań, a innym - nie koniecznie, nawet przy usilnych staraniach. Co do piątkowej treści, to bez sprzeciwu można było z niej zapamiętać i zaakceptować takie dwa, skądinąd nieodkrywcze, passusy: - wszystkie dzieci są równe! oraz: - praca powinna się opłacać! Czy jakieś ślady tych stwierdzeń dało się odczytać w dotychczasowych poczynaniach Platformy - to już inna sprawa. Poza tym zapamiętałem jeszcze coś - pewnie dlatego, że mnie z lekka zmroziło: zapowiedź, że eksperci PO pod wodzą pana Rzońcy opracują jakiś nowy system podatkowy; to chyba ten gość, co nie odróżniał procentów od punktów procentowych? Jak idzie o resztę - to przez litość, a także i przez niechęć do babrania się w byle czym - lepiej szczegółowo nie komentować. Treść - treścią, ale i forma bywa sprawą wcale nie błahą; zdarzają się przecież okoliczności, w których ona właśnie przeważa szalę. Jak to wyglądało w piątek? Cóż - nie wchodząc w szczegóły, a próbując raczej podsumować wypadałoby stwierdzić, że magiel byłby pewnie miejscem czy środowiskiem zbyt dla takiej prezentacji eleganckim. I gdyby choć w tym wszystkim Przewodniczący Platformy wypadł spontanicznie, a więc szczerze - ale przecież do wyartykułowania pełnego zestawu niezbyt starannie zaplanowanych bluzgów potrzebował co rusz zerkania do zapisków! Primitivo - nic dodać i nic ująć. Myśl, iż mógłby on - w wyniku np. jakichś pomyłek w głosowaniu - zostać od zaraz premierem, przyprawiła mnie o przerażenie.
Ale pocieszyłem się zaraz, bo wystąpił Kosiniak Kamysz; ten dzielny chłop polski zaprezentował myśl całkiem świeżą i oryginalną: - 500+ nie wystarczy, żeby zmienić demograficzne oblicze Polski; trzeba to robić każdego dnia! Jasny gwint! - myślę sobie - robić to każdego dnia? Kto to wydoli... Ale zaraz połapałem się, że patrzenie na sprawę z perspektywy mojego wieku - to błąd: nie do mnie ten apel. Ale kto może - niech zrobi, co się da.
Inne tematy w dziale Polityka