Posłuchałem sobie tej trójki podczas sobotniej konwencji i uznałem, że jeśli komentować - to tylko tego ostatniego; nie, żebym był, Boże uchowaj, mizoginem - co to, to nie. Po prawdzie - sens jego wypowiedzi zupełnie równoważny był temu, co mówiły te panie polityczki, ale to jednak on jest głową tego całego interesu; na jego miejscu specjalnie bym się tym nie chwalił - ale jest, jak jest.
Tak się jakoś składa, że słowa mądre, a co najmniej - rozsądne, zapadają w pamięć i bywa, że skłaniają do namysłu; banały i bzdury - przeciwnie. Myśli wyrażone przez Grzegorza Schetynę nie były takie, żeby do ich zgłębienia należało zatrudniać nurka z Delos - no i niech tam, różni przecież słuchają. Ale żeby do tego nie pomyśleć, do kogo i po co się mówi? Wydawałoby się to proste: do tych, co się deklarują po stronie Prawa i Sprawiedliwości - nie warto, bo jak ich przeciągnąć na swoją stronę obietnicą, że się "Polskę obroni przed PiS"? Beznadzieja. Do swoich też nie ma sensu, gdyż ci i tak twardo staną w obronie demokracji i konstytucji; zysk więc ze strzępienia ozora i zdzierania gardła - żaden. Warto przemawiać do wahających się i ich właśnie próbować do siebie przekonać - to oczywiste. Rzecz tylko w tym - jak; tego, jak się zdaje, w PO nie wiedzą. Straszeniem PiS-em - nie da się i nawet nie warto tłumaczyć, czemu; lepiej coś obiecać - jednocześnie przekonując, że się tego dotrzyma na pewno i bez ochyby. Pan Grzegorz nawet czegoś podobnego spróbował, mówiąc: - rozszerzymy program 500+; gwarantujemy to, bo się znamy na gospodarce! Ale czy to podziała - trudno powiedzieć, bo z tego znawstwa gospodarki to całkiem niedawno wynikało, że "piniędzy nie ma i nie będzie". Na miejscu wahającego się uznałbym, że ryzyko kryjące się w zawierzeniu słowom GS jest zbyt duże. Szef PO próbował i innych obietnic: - sprowadzimy uchodźców! - wrócimy do dobrosąsiedzkich stosunków z Rosją! - kiedy wygramy, to euro popłyną strumieniem do miast i powiatów, jak dotąd! Co tu powiedzieć... jeśli - jak dotąd, to znaczy - tak samo; po cóż więc zmieniać to, co dobrze funkcjonuje? A te pozostałe sprawy - Rosja i uchodźcy... w Platformie najwyraźniej mają dość oryginalne wyobrażenie o tym, jakimi pragnieniami żyje naród. Ech, czegóż to nie potrafi powiedzieć człowiek in extremis... To mi przypomina tego oficera ze " Szwejka", który pod ogniem karabinów maszynowych zakomenderował: - bajonet auff! Sens całkiem podobny.
Coś tam w tytule napomknąłem o sukcesie wyborczym: nie chcę krakać, więc powiem tylko, że w przypadku wymienionej trójki nie jest on gwarantowany. To się chyba nazywa eufemizm?
Inne tematy w dziale Polityka