Wiem, to potrafi nawet być stresujące - te wszystkie gromkie zapowiedzi defenestracji czy walenia dechą przeplatane zawodzeniami z powodu łamania prawa, wywołującymi już znudzenie na granicy mdłości. Napór hałasu potrafi odbierać spokój, ale wypadałoby wyposażyć się w odporność biorącą się ze świadomości, że to - koniec końców - tylko hałas właśnie, a on niczego do góry nogami nie wywraca i nie niszczy. Prawda, zdarzyło się coś takiego ponad trzy tysiące lat temu w Jerycho - ale tam dęto w trąby i rogi, my natomiast mamy do czynienia co najwyżej z naszczekiwaniem. W dodatku - tamci starożytni Kanaanejczycy gapili się bezczynnie zza murów, a w naszym przypadku o braku aktywności nie może być mowy: państwo na naszych oczach zmienia się - i to w kierunku, od którego trudno, jak na razie, znaleźć lepszy. A skoro tak - to tylko spokój: nie dzieje się nic takiego, co powinno przyprawiać nas o - jak to się w moich stronach mawiało - denerwację. Szczególnie, jeśli się na to, co na nas napiera popatrzy z różnych punktów widzenia i pod rozmaitymi kątami.
Zwierzył mi się pewien mój znajomy, że zawsze lubił przyglądać się rozwścieczonym małpom szalejącym za prętami klatek; od jakiegoś czasu do ZOO już nie chodzi, ale oglądania zgromadzeń KOD-u czy manifestacji Obywateli nie przepuści za nic, bo satysfakcja bodaj czy nie większa. Ja tych jego upodobań odnośnie do małp nie podzielam, ale swoje słabostki mam: nadzwyczaj lubiłem w książkach historycznych, których sporo udało mi się zaliczyć, opisy uczt; rozmaici królowie czy inni książęta siedzą sobie pożywiając się i popijając - a tę nadzwyczaj przyjemną czynność umilają im podskoki i wygłupy błaznów. Nie te już czasy i gdzie mi tam do króla, a choćby i do księcia - ale ilekroć mej skromnej kolacji spożywanej przed telewizorem towarzyszą występy moich ulubieńców - Budki, Kierwińskiego czy Szejnfelda, bułka od Pellowskiego posmarowana pasztetową zmienia mi się w dziczy udziec, a szklanka herbaty w puchar z winem i muszę tylko uważać, aby się ze śmiechu nie udławić. Niesprawiedliwy byłbym wymieniając tylko tych trzech: niezły przecież bywa Rycho z fraucymerem, a Piękny Władek niesiony na rękach przez policjantów przebija wszystko.
Powtórzę więc - tylko spokój, a w żadnym razie - wzburzenie czy, nie daj Boże, odgryzanie się. Zamiast tego zastanówmy się nad motywami; w sądzie także rozważają okoliczności łagodzące. Nieoceniony Szwejk zwracał uwagę na to, jaka błogość spływa na człowieka mogącego każdego wieczora powiedzieć sobie: "Dzisiaj znowuż byłem uczciwy!" Taka możność poprzednio rządzących, a także rozlicznych ich popleczników omijała przez całe lata; jak destrukcyjnie może to działać na psychikę człowieka i wywoływać frustrację znajdującą potem ujście wyłącznie w agresji - nie próbuję sobie nawet wyobrażać. Dlatego apeluję - zachowując spokój bądźmy też wyrozumiali.
Inne tematy w dziale Polityka