Cień - słowo wielce przydatne przy konstruowaniu rozmaitych porównań, metafor itp - bardzo jest z tego powodu wzięte tak w literaturze, jak i w języku potocznym. Tyle z jego udziałem powstało zbitek słownych, że często przywołuje się je niemal mimowiednie: być cieniem czegoś - albo lepiej: cieniem siebie sprzed lat; być w czyimś cieniu; położyć się cieniem na czymś - i tak dalej. No i oczywiście - gabinet cieni.
Ja bym się na miejscu Platformy terminologii z zastosowaniem tego słowa wystrzegał, bo ono się z tą partią kojarzy teraz wprawdzie prawidłowo, ale w sposób przez nią raczej niezamierzony i nieoczekiwany. Przy jego użyciu wszystko, co się tyczy Platformy można jak najtrafniej opisać. Choćby tak: PO jest - co gołym okiem widać - cieniem partii, która do niedawna trzęsła wszystkim - teraz zaś może trząść się wyłącznie o własną egzystencję, a przy tym - pozostawać w cieniu formacji silniejszej i dojrzalszej, oddawszy jej inicjatywę w robieniu polityki. Poza tym - cień, to w poezji tyle, co zjawa i aż prosi się, żeby po dokonanej właśnie przez PO prezentacji zamiast o gabinecie cieni mówić raczej o korowodzie zjaw, a więc o czymś, co może być zdmuchnięte przez lada wietrzyk - nie mówiąc już o wietrze historii. Tym bardziej, że cienkie te cienie - i to do tego stopnia, że szeroko ziewał słuchając ich wysilonych przemówień Rafał Trzaskowski; pewnie czując, że nie ma nawet cienia nadziei, aby powiodło się to wszystko, co tam mętnie snuto.
A na czym położył się Grzegorz Schetyna? - nie tyle cieniem na czymkolwiek, co położył się politycznie, ogłaszając między innymi to, do czego doszedł po latach ciężkich zapewne przemyśleń i doświadczeń: że PiS-em nie warto się zajmować. Do tego obiecał poświęcić się czemuś, co z linią PiS zgadza się jak najbardziej: żeby już nigdy w przyszłości nie mówić o dobrej zmianie. Pewnie - bo i po co, jeśli się ją teraz porządnie dopnie. Wypadałoby rzec, że tylko tak dalej - i nikt nawet po czasie nie zapyta: "Czemu, cieniu, odjeżdżasz..."
Inne tematy w dziale Polityka