Zaglądam ci ja wczoraj na kanał tej stacji, a tam taka opowieść: bez mała pół wieku temu pracownicy płockiej Petrochemii (obecnie - Orlen) organizują protest. Wojciech Jasiński w tymże Płocku jest kierownikiem Wydziału Spraw Wewnętrznych Urzędu Miasta (a może powiatu? - nie zapamiętałem). Właściwie, wtedy to się tak nie nazywało - to było Prezydium Rady Narodowej (Miejskiej czy Powiatowej), a ten wydział zajmował się wydawaniem dowodów osobistych, ewidencją ludności itp. Jasiński należał też do partii - i jak dotąd, to banał: partyjny, urzędnik w niedużym mieście. Ale - pokazują smutnego faceta o pobrużdżonej twarzy, wspominającego, że był represjonowany. Chyba się trochę na wiec protestacyjny zaplątał, bo nie był pracownikiem Petrochemii, tylko tego samego Urzędu, co Jasiński i do PZPR też należał. Jak był represjonowany? - egzekutywa, której członkiem był między innymi Jasiński, wylała go z partii; no, zgroza po prostu! Czy Jasiński pana bronił? - pada pytanie, a na nie smętna odpowiedź: - nie. Ja pewnie nie umiem oddać nastroju telewizyjnej narracji, ale Jasiński wypada złowrogo. Dla wzmocnienia przekazu zostaje przywołana opinia znanego dziennikarza - znanego głównie (przynajmniej w mojej opinii) z nad wyraz poważnego traktowania własnej osoby i z tak przesadnego akcentowania swojego obiektywizmu i bezstronności, że to jakoś samo z siebie staje się mało wiarygodne. Słowem - chodzi o Andrzeja Stankiewicza; onże w tym programie do końca i bezlitośnie odsłania mroczną przeszłość Jasińskiego: dostawał - powiada - pisemne instrukcje od generałów, kto ma dostać paszport - a kto nie. Ja myślę, że pewnie - jak generał był resortowym zwierzchnikiem, to rozsyłał rozporządzenia i okólniki, które urzędnicy w rodzaju Jasińskiego realizowali. To. że w efekcie mało kto w tamtych czasach dostawał paszport - to nie była inicjatywa bohatera tej opowieści, choć z niej wydaje się wynikać bez mała, że to on wprowadzał do Polski komunizm na bagnetach krasnoarmiejców i z lubością oddawał się represjonowaniu biednych członków partii.
Opowieść jest kontynuowana zajmująco: zdjęcia pokazujące protest radomski i następujący po nim odwet władzy. Jaki to ma związek z Jasińskim? Ano taki - i to zostało wyjaśnione - że on, członek partii, był elementem systemu, przeciw któremu ów bunt wybuchł. Czy osobiście pałował robotników i organizował im "ścieżki zdrowia" - tego nie powiedziano, ale czy takie przypuszczenie nie powinno wynikać z łączenia go z tymi zdjęciami? A w ogóle - Radom pokazano dlatego, że jakieś prawie czterdzieści lat po tamtych protestach Jasiński u boku Jarosława Kaczyńskiego brał udział w odsłonięciu pomnika. Pokazano też, jak obaj modlą się w kościele: - dwulicowy cynik, który w odpowiednim czasie przeszedł na odpowiednią stronę! - taki komentarz towarzyszy tym zdjęciom. Kółko się zamyka - mówi się w programie; jakie kółko? - ano takie, że Jasiński zostaje prezesem Orlenu (dawniej Petrochemia) - a dawno temu brał udział w wykluczeniu z partii gościa, który w Petrochemii wcale nie pracował. Jakieś koślawe to kółko, prawda? I mimo naciągania - moim zdaniem wcale nie chce się zamknąć.
Jak Jasiński może być dobrym prezesem, pada pytanie, skoro nigdy w życiu nie prowadził dużej firmy paliwowej? Niezdarnemu chłoptasiowi z TVN, zadającemu to pytanie, mogę odpowiedzieć: w życiu zdarzało mi się podejmować nowe zadania i w ich nienajgorszej realizacji pomagało mi doświadczenie zdobyte przy okazji przedsięwzięć nie całkiem identycznych.
To, co piszę - nie jest obroną Jasińskiego. Nie wiem, czy będzie dobrym prezesem - ale tego nie wie też nikt w TVN, choć próbuje się sugerować, że jest inaczej. Jasiński mi ani brat, ani swat - i na pewno jego niegdysiejsza przynależność do partii nie jest szczególnym powodem, abym żywił do niego sympatię. Ale, do licha, nie cierpię, jak się próbuje mną manipulować - i to tak prymitywnie; to obraźliwe. Trzymajmy się czegoś: nie przypominam sobie, aby przy obejmowaniu ministerialnych stanowisk przez Kuronia i Geremka, daleko ważniejszych od pana Wojciecha członków partii, w TVN się oburzano, wypominano przeszłość czy dawano wyraz wątpliwościom natury moralnej. A nie od rzeczy jest też wspomnieć o prezydenturze Kwaśniewskiego. Wedle tego, co się teraz mówi w TVN - to oni wszyscy, jeden w drugiego - cyniczni dwulicowcy, którzy w stosownym momencie przeskoczyli na drugą stronę. Chyba, że nie przeskoczyli? To przepraszam.
Trochę z innej beczki: konkurencja w wyplataniu niedorzeczności jest ostatnio silna i choć startują w niej takie tuzy, jak Ryszard Petru - do czołówki skutecznie przebija się pani profesor Płatek; wczoraj w Superstacji podzieliła się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi sylwestrowych wydarzeń w Niemczech. To, że one zdarzyły się w kilku miejscach każe pani profesor suponować, iż miały charakter zorganizowany; z tego jej zdaniem jasno wynika, że komuś zależy na wzbudzaniu niechęci do przychodźców. Czyli? - ano, pewnie niemiecka skrajna prawica po ufarbowaniu włosów i twarzy udawała Arabów; niewykluczone też, że to pisowcy na gościnnych występach ( to już moje domysły). Panie, zmiłuj się!
Inne tematy w dziale Polityka