Eurybiades Eurybiades
1320
BLOG

W trosce o czystość PiS

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 53

   Jeśli by sądzić wedle otaczającego nas pełnego grozy szumu, to po latach powinno być tak, że lemingowe wnuki będą  "drżały przypominając sobie ze łzami boleści noc ową, którą znały z pieśni i powieści";  wtedy właśnie, według najświatlejszych umysłów epoki Rzeczpospolita  "zaczęła marsz  w kierunku dyktatury" (Zoll)  a "dorobek 26 lat naszej wolności uległ zagrożeniu" (Komorowski) - i to poprowadziło do jakże logicznej konstatacji, że "od państwa totalnego do totalitarnego tylko krok (Schetyna).  I te dorosłe już wtedy wnuki będą straszyły swoje niegrzeczne i nie rozumiejące nawet słowa  "Platforma" dzieci złowrogą postacią, która się tej właśnie nocy objawiła, nosiła nazwisko Piotrowicz i - o zgrozo - przekonywała, że polityczne przekręty należy naprawiać, a za PRL była prokuratorem i należała do PZPR.

   Ale zanim to wszystko nastąpi, to warto - ponieważ Piotrowicz został prześwietlony ze wszystkich stron i rozwałkowany - powiedzieć sobie parę rzeczy, przedtem je przemyślawszy.   Był prokuratorem - no, był: ja za PRL byłem inżynierem i można powiedzieć, że swoją pracą przyczyniłem się do rozkwitu socjalistycznego budownictwa, co skądinąd wiadomo, jak się skończyło.  Czy prokuratorzy byli niepotrzebni - trudno byłoby twierdzić; czy swoją pracą wysługiwali się komunie - to zależy, jak który.   O Piotrowiczu akurat - odnaleziony oskarżany przez niego w stanie wojennym za ulotki powiedział, że nie był czepliwy.  Był w partii - nie da się zaprzeczyć i nie zamierzam go bronić ani usprawiedliwiać; ja nie byłem i wolałbym, żeby poza oczywistymi zaprzańcami nie należał do niej nikt - życie jednak i natura ludzka nie są tak proste, jak czasami by się wydawało i choć co prawda, jak się powiada, nikogo pod groźbą pistoletu do partii nie pędzono, to praktyka zna rozmaite narzędzia niewiele mniej od tego przyboru skuteczne.

   Czy to, co było kiedyś - i to, co dzieje się teraz należy oceniać łącznie?  Nie koniecznie, a w tym przypadku - w żadnym razie.  Partyjna przeszłość Piotrowicza sprzed 30 lat nijak się ma do przedstawionej przez niego argumentacji w sprawie TK: albo ma rację - albo nie; moim zdaniem - stuprocentową, ale nie o to tu chodzi.  Idzie o to, że politycy opozycji (ach, z jaką rozkoszą używam tego słowa w innym, niż dotąd znaczeniu!)  i zaprzyjaźnieni redaktorzy bez odrobiny żenady stosują zróżnicowanie kryteriów jako podstawowy instrument opisywania rzeczywistości: co w Platformie akceptowalne i nie budzące wątpliwości - to w PiS naganne i nie do przyjęcia.  Partyjna niebylejaka funkcja guru ekonomicznego, agenturalna przeszłość jednego z ojców założycieli i takież uwiązania pewnego ministra, żeby darować sobie inne przypadki - to sprawy gładko pomijane, więcej - czasami energicznie bronione; skromna partyjna przynależność kogokolwiek z PiS - wstyd i kompromitacja.  Może należałoby na coś się zdecydować?   Pisząc to nie odkrywam niczego nowego - chyba, że chodzi tu ze strony PO o milczące pogodzenie się z tezą (gdyby ktoś chciał taką postawić) o moralnej wyższości i przyzwoitości przeciwnika; wtedy takie ataki i przycinki miałyby sens, jako pilnowanie, aby wysokie standardy nie uległy obniżeniu.  Czy Platforma, świadoma swej marności w tych sprawach, troszczy się o zachowanie czystości PiS?

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka