- a wiem to od dzisiejszego popołudnia, bo właśnie wtedy, włączywszy Polsat News usłyszałem - po wizycie pani premier w bazie lotniczej - że "możemy być dumni z polskich pilotów"; zaraz potem, po jej odwiedzinach w Izbie Rzemieślniczej - że "jesteśmy dumni z naszego rzemiosła". A maluczko poczekawszy - co słyszę ? - a no, że Ewa Kopacz jest dumna z polskich firm. To wszystko trwało nie więcej, jak trzy minuty - z czego mój przyjaciel, człowiek o zacięciu matematycznym wysnuł, że rzeczona osoba może objawiać dumę nawet sześćdziesiąt razy na godzinę, a w ciągu dnia pracy, to ... tu nawet i on wysiadł. Ja nie wiem, czy jego wnioski są uprawnione, ale przyznaję, że trzy prawie jednobrzmiące oświadczenia pani premier zaprezentowane w jednym serwisie jedna po drugiej zrobiły na mnie silne wrażenie.
W jednym z odcinków "Rancza" zdolny sekretarz przygotowuje swojemu nieobytemu w świecie polityki senatorowi zestaw uniwersalnych odpowiedzi na wszelkie możliwe pytania; pani premier - czyżby za poradą Misia Doradcy ? - ten pomysł twórczo rozwinęła: nie zestaw, a jedna kwestia nadająca się do powtarzania pod warunkiem wymiany kluczowego słowa na odpowiednie do sytuacji. Pomysł pożyteczny, szczególnie w przypadku polityka zapracowanego - bo łatwo między wsiadaniem i wysiadaniem z pociągu przeplatanym stawianiem loda czy sprawdzaniem świeżości kotleta popaść w kłopot polegający na chwilowym zaćmieniu pamięci połączonym z trudnością wyartykułowania czegoś sensownego. A tak - odwiedzamy urząd, to jesteśmy dumni z urzędników; zwiedzamy Puszczę Białowieską - dumni z drzew lub żubrów (a czemu nie, skoro ktoś w GW nawoływał do bycia dumnymi z morza ?).
Jak wiadomo, nikt nie jest doskonały; pomysły - tym bardziej. Odwiedza pani premier, dajmy na to, szpital: powiedzieć, że jest dumna z lekarzy - czy z chorych ? Kłopot. A jeszcze gorzej w takim, na przykład, więzieniu: dumna z osadzonych ? Bez sensu, jako że nikt z Platformy, póki co nie siedzi.
Coś się z tym poczuciem dumy porobiło - coś ludzi napadło i to najwyraźniej po jednej stronie; w Wyborczej na pięciu piszących listy do Prezydenta trzech deklaruje dumę z czegoś tam. Trudno odpędzić myśl, że gdy sprawy idą naprawdę świetnie - nikt nie biega i nie opowiada dokoła, jaki jest z tego dumny; potrzeba sztucznego podpompowywania nastroju pojawia się, kiedy - jeśli na sprawy patrzeć trzeźwo - powodów do zachwytu nie ma.
Jak wiadomo - duma rozpiera; to zbitka słowna tak oklepana, że powtarza się ją bez zastanowienia. Pewnie dlatego, że coś słusznego w niej jest. Kiedy to rozpieranie staje się tak powszechne - w skrajnym przypadku raz na minutę - materiał może nie wytrzymać. Jak w końcu coś trzaśnie, to żeby nie było, że nikt nie ostrzegał.
Jedno z wymienionych oświadczeń pani premier warte jest uwagi szczególnej: - "możemy być dumni z polskich pilotów" ! Od kiedy ? - chciałoby się zapytać - i czy to dotyczy wszystkich ? Pamiętamy dobrze: niedouczeni, niekompetentni, brawurowi, nieodpowiedzialni, niezdyscyplinowani, pijani - do tego stopnia, że cały pułk wypadło rozwiązać. Coś się zmieniło, inny przekaz obowiązuje - bo taka mądrość etapu ? Zanim się zadeklaruje dumę, może warto by przeprosić.
Inne tematy w dziale Polityka