Notki Starego omijałem starannie sparzywszy się przedtem parę razy, i to dotkliwie, na próbach intelektualnego zmierzenia sie z nimi; albo nie mogłem dojść, o co autorowi chodzi - albo niby rozumiałem, ale nie mogłem przyjąć. To, rzecz jasna, musiałem składać na karb mojej niedoskonałości. No i jeszcze te jego częste ostrzeżenia: - za głupotę wywalam! Rozumiałem to, bo jak się ma zachowywać człowiek świadom swojej przewagi? Ktoś latający wysoko nie może nie patrzeć z góry na nieudolnie próbujących podskakiwać niezgrabiaszy. To oczywiste i zrozumiałe, ale swoją drogą - onieśmiela.
Jednak dziś moją uwagę przyciągnął skutecznie tytuł: "Droga" i pierwsze zdanie, czy raczej jego równoważnik: "Przez Budapeszt do Aten". Dobra nasza, myślę sobie, w sam raz coś dla mnie: może to będzie o mojej ulubionej E75, która niemal spod mojego domu w Sopocie, ślizgając się po obrzeżach Budapesztu prowadzi prościutko do Aten.
Nie było o E75, ale czytania nie zaniechałem,bo już początek pobudził aktywność mojej mózgownicy - mianowicie to o ekspertach PiS, którzy w Katowicach "..na oczach widzów zaproponowali orbanowskie rozwiązania gospodarcze". Mniejsza o to, co znaczy "orbanowskie" - ale uderzyło mnie to "na oczach widzów", bo i Stary najwyraźniej położył na to nacisk: - jak to tak, na oczach? - cokolwiek by to było, niechby gdzieś w kąciku, albo choćby pod płaszczykiem!
Rozgrzany tym ruszyłem dalej i uderzony trafnością twierdzenia, że "Najlepiej rzecz widać w konfrontacji z konkretami" odważnie zmierzyłem się ze zdaniem: "Podniesienie kwoty wolnej od podatku ... ma wedle PiS kosztować budżet 7 mld zł, a proste mnożenie liczby podatników przez 5 tys. i stopę podatkową daje 17 mld." Jasny gwint - myślę sobie - nie jestem w tej sprawie zupełnie zielony, bo czytałem czyjeś wywody o tym, że wzrost konsumpcji, że powrót do budżetu forsy ze zwiększonych podatków od firm, że więcej z WAT-u - i tym podobne nudne, zawiłe i trudno przyswajalne kwestie - a tu pojawia się ktoś, kto niczym ów Macedończyk jednym cięciem - jednym działanie arytmetycznym rozwiązuje problem. Przed wielkością, którą jest prostota działań i prostota myślenia nie sposób nie schylić czoła.
Skąd to się wzięło, myślę sobie, że to wszystko teraz tak bez trudu i bez oporu przyswajam? Odpowiedzi nie trzeba szukać daleko, bo jest w zdaniu: "..wyborcy myślący intelektualnie, a nie emocjonalnie, których nie dało się zaczarować straszeniem układem, dzikim kapitalizmem, Brukselą, smoleńskimi wybuchami". To ani chybi o mnie - to ja jestem ten, co posługuje się intelektem, a nie emocjami; tak mi się porobiło pewnie ostatnio, a uświadomienie tego zawdzięczam Staremu. Lekki wstrząs, jakiego przy tym doznałem mogę porównać tylko z wrażeniem wyniesionym z konstatacji, że mówię prozą - o czym jakiś czas temu dowiedziałem się z pewnej lektury. To wszystko pozwoliło mi zupełnie już spokojnie oddać się zgłębianiu głębi innych zawartych w notce Starego myśli, choćby takich: - "Nie można twierdzić, że Niemcy nie odpowiadają za nazizm" czy "Ale też prawdą jest, że każdy stoi tam, gdzie się ustawił". Oczywiste, jak każda ważka myśl, prawda? Rzecz w tym, że ktoś to musi powiedzieć pierwszy.
Inne tematy w dziale Polityka