Dobrze, że nie przestrasza - bo wrażenia silniejszego, niż to, jakiego doznałem czytając jego ostatnią wypowiedź chyba bym nie przetrzymał. Udzielając wywiadu profesor powiedział: - "Polacy powinni zbuntować się i powiedzieć dość politycznym hochsztaplerom i blagierom". A to dopiero - myślę sobie - czyżby jeszcze jeden konwertyta ? To wprawdzie ostatnio staje się poniekąd modne: a to jakiś dziennikarz napisze nieprawomyślną książkę, a to inny - jakiś manifest, a to wreszcie aktorka napsioczy na władzę - głównie, że jej zabrała 50 %; ale żeby taka osobistość i tak expressis verbis ?
Nie trzeba chwalić dnia przed wieczorem, a tekstów - przed przeczytaniem, jak uczy doświadczenie. Dość dawno temu Janusz Palikot ogłosił: - "jestem gnojem..." - i zrobiło to wrażenie przyjemnie pozytywne, które jednakowoż nieco osłabło po doczytaniu drugiej połowy zdania: "który użyźnia politykę" (pamiętam, jak to zgrabnie skomentował min. Wypych: "zgadzam się z pierwszą połową wypowiedzi"). W tym przypadku jest podobnie; parę następnych zdań wyjaśnia, że Polacy powinni zbuntować się przeciw PiS.
Wypada chyba wyjaśnić, skąd to skojarzenie z Mickiewiczem i jego Panem Twardowskim: Balcerowicz tumani, bo rzuca jak najsłuszniejsze hasło, któremu przyklasnąć mogą wszyscy mający dość, a nawet w nadmiarze PO-wskiego hochsztaplerstwa i blagierstwa - a potem okazuje się, że to u niego na abarot. A śmieszy - bo profesor LB nie wie, co to bunt. Ze szkoły pamiętamy, że buntował się np. Spartakus przeciw Rzymowi, a z lektur przygodowych - że majtkowie przeciw surowemu kapitanowi. Z życia zaś wiemy, że czasem mąż pantoflarz zbuntuje się przeciw żonie. Jako żywo - nigdy i nikomu nie zdarzyło się podnieść buntu inaczej, jak przeciw władzy - formalnej, czy tylko faktycznej. Być może będzie to drugim - po niezapomnianej reformie - tytułem do sławy profesora, że odkrył możliwość podniesienia buntu nie przeciw ciemiężcy. Na razie wprawdzie nie wiadomo, jak taki fenomen mógłby się dokonać (diabeł, jak wiadomo , w szczegółach) - ale profesor pewnie nas pouczy. A może i nie pouczy, bo być może poszedł w ciemno za tymi wszystkimi, którzy są święcie przekonani, że Polską rządzi Kaczyński, a w sejmie większość ma PiS - i że dlatego autostrady kuleją, młodzi muszą wyjeżdżać, na emerytury trzeba dłużej pracować, a pieniędzy lepiej na nic nie odkładać - bo chapną; krótko mówiąc - bez buntu ani rusz. Takiego "oglądu" sceny politycznej wydaje się przecież dowodzić zafiksowanie zaprzyjaźnionych mediów i polityków władzy niemal wyłącznie na poczynaniach największej partii opozycyjnej i przekonywaniu, że gdyby nie ona - to ho,ho ! Balcerowicz wchodzi w te koleiny bez oglądania się na boki; wiem, że u wielu ma opinię osobnika z końskimi klapkami ograniczającymi pole widzenia - ja jednak liczyłem u niego, wprawdzie nie koniecznie na nadzwyczajną wszechstronność, ale na coś w rodzaju odrobinę szerszego horyzontu. Wiem, na przykład, że biegał na 800 metrów, a poza tym lubił się bić we wczesnej młodości ... no tak, ale tu może nie o to chodzi.
Inne tematy w dziale Polityka