Nie przepadam za ciągnięciem z kogoś łacha przy pomocy przekręcania mu imienia, bo uznaję to za zabieg tani i nienajwyższych lotów. Ale co zrobić, kiedy czasami wydaje się on w najwyższym stopniu trafny ?
Ostatnio Pan Prezydent zawstydził nas: - jak możecie - powiada - domagać się międzynarodowego śledztwa ? Przecież to by znaczyło, że nasze państwo nie może samo dać z tym sobie rady; wstyd - i to na forum międzynarodowym.
Że warto się zastanowić, zanim się coś palnie - to prawda znana; dana sobie w ten sposób odrobina czasu pozwala, aby przed otwarciem jamy gębowej pójść po rozum do głowy. Sprawą oczywistą jest, że skuteczność owego pójścia bywa uwarunkowana kwestią, czy iść jest po co; tego w odniesieniu do Pana Prezydenta pozwolę sobie nie rozważać. Wstyd ! - powiada i ma rację; rzecz jednak w tym, że ten wstyd już jest od jakiegoś czasu, bo każdy - w tym owo wspomniane "forum międzynarodowe"- widzi jasno, że nasze państwo w obecnym układzie władzy ze śledztwem poradzić sobie nie jest w stanie. Nie chce, nie umie, nie może - wybór możliwych przyczyn jest bogaty. Czego, jeżeli nie bezstronnej pomocy mieliby się domagać obywatele, żeby złapać odrobinę nadziei na wydobycie się z grzęzawiska niemożności i fałszu ? Prezydent wydaje się w tej sytuacji zalecać zachowanie człowieka, który ugrzązłszy in limo profundi wstydzi się wołać o pomoc nie pomnąc, że racjonalne w tej sytuacji postępowanie ujmy mu nie przyniesie. A wypada chyba też zapytać, czy oddanie pięć lat temu śledztwa w obce ręce - a obecny prezydent był już wtedy ważnym elementem decydującej o tym władzy - wstydu nikomu nie przyniosło ? Zdawać się na przyjaciół, a przynajmniej sojuszników - nie wstyd; tak to chyba ze strony B.K. wydawało się wyglądać wtedy - dlaczego teraz zupełnie inaczej ?
Prezydent dopowiada, że nie wyślemy z powodu wraku naszych dywizji w pole i dodaje, że wrak już właściwie do niczego się nie przyda; dwa zdania, co do których może zachodzić podejrzenie, że przed ich wygłoszeniem autor po rozum do głowy się nie wybrał. Zresztą, może i wybrał - ze skutkiem, jaki widać. Co do tych dywizji, to nie ma co się napinać: ostatnio pisano, że mamy jakoby jakieś pięć tysięcy żołnierzy gotowych do działań bojowych; to mniej niż jedna dywizja. A poza tym - kto w cywilizowanym świecie bredzi o wysyłaniu armii przeciw sąsiadowi ? Na wschód od nas - to co innego, to się zdarza; teraz się okazuje, że pewności nie ma również co do nas. To, że działania manu armata pełnego zakresu możliwości nie wyczerpują, najwyraźniej głowie państwa do głowy nie przychodzi - i lepszego argumentu znaleźć nie potrafi. Że wrak jest już niepotrzebny - to można by się od biedy zgodzić, z tym wszakże zastrzeżeniem, że niepotrzebny wyłącznie naszym prokuratorom, którzy - jak dotąd - byli w stanie przeprowadzić dochodzenie bez innych jeszcze ważnych dowodów: sekcji zwłok, obliczeniowego sprawdzenia brzozy i skrzydła (a nawet bez zmierzenia, gdzie sie drzewo złamało), treści rozmowy Arabskiego po wygonieniu tłumaczki, przesłuchania osób, które boję się wymienić - bez..., bez...bez... - można to ciągnąć dalej popadając w coraz większy dla nich podziw i dochodząc w końcu do wniosku, że faktycznie - bez wraku też sobie poradzą.
Do tego wszystkiego prezydent oświadczył jeszcze, że od pięciu lat dba o bezpieczeństwo państwa i to dbanie przybrało już wymiar wymierny; nie wiadomo, co dokładnie miało to oznaczać - może szło o te wspomniane pięć tysięcy gotowych do boju żołnierzy ? Pewnie tak, a w dodatku - chyba o tę wprowadzoną przez prezydenta nowość w dowodzeniu siłami zbrojnymi w czasie wojny, co do której (znaczy - tej nowości) wszyscy zgodnie (no, przesadziłem - z wyłączeniem BBN i Kancelarii) twierdzą, że jeśli nie z innych przyczyn, to w jej skutku najpewniej polegniemy.
Było jeszcze coś o możliwie szybkim podpisaniu konwencji antyprzemocowej - i to powinno nas usatysfakcjonować jak najgłębiej, bo jak wiadomo, naród oczekiwania wobec swojego pierwszego obywatela ma może nie przerośnięte, ale zabezpieczenia przed przemocą pragnie, jak kania dżdżu.
To była suma prezydenckiej aktywności w ciągu dwóch ostatnich dni - niekompletna, być może, ale tyle właśnie zarejestrowałem i i w jej wyniku cofam moje wcześniej wyłożone zastrzeżenia wobec przekręcania imion. Jak by nie patrzeć - to aktywność przedwyborcza; w konfuzję wprawia mnie świadomość, że z takim samym skutkiem, jak B.K. - po rozum do głowy chodzi najwyraźniej te wspierające go jakieś 40 %. Pociesza natomiast odrobinka nadziei, że to - jak dotąd.
Inne tematy w dziale Polityka