Sam bym nigdy nie wpadł na podobne skojarzenie, ale to pani Monika zaczęła; jej felietonik w piątkowej Wyborczej nosi tytuł "Wybory i plemniki". Pomyślałem, że nieźle by do niego przystawał podtytuł taki na przykład: "Żurnalistyka i mózg"; nieźle, bo tekst pani Moniki dowodzi, że dobrze byłoby tego ważnego organu w uprawianiu dziennikarstwa używać.
Tekst trzyma poziom znany mi już od dawna; nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pani redaktor lepiej wychodzą produkcje mówione, niż pisane - może dlatego, że słowo jest ulotne. Nie bez powodu mówiło się: powiedziałeś - nie pisz, napisałeś - nie podpisuj. Tekst został podpisany i przynajmniej to należy policzyć autorce na plus, bo co do reszty - to jest tak, że co zdanie, to przypominał mi się natarczywie pewien miś "o bardzo małym rozumku"; dlaczego - nie bardzo umiałbym wyjaśnić. Tak po prostu czasami bywa.
Pani redeaktor zadała sporo pytań; nie po to, żeby się czegoś dowiedzieć - to jasne: one miały cel całkiem inny, a konkretnie - przygwoździć Dudę i nieco szerzej - PiS. Na przykład - takie: "Duda, jak mówi, niesie ze sobą dziedzictwo Lecha Kaczynskiego. Gdzie to dziedzictwo ?" - i dalej: "czy Duda, który rozdaje tulipany imienia Marii Kaczyńskiej pamięta, co mówiła o in vitro ? Była za !" No, to pytanie za pytanie: "czy w wolnym kraju zaprezentowanie opinii odmiennej od zdania osoby najbardziej nawet szacownej dyskwalifikuje ? I od kiedy pani redaktor skłonna jest uważać różnienie się z śp. Marią i Lechem Kaczyńskimi za karygodne - czy zdarzało się to jej już wcześniej i być może w odniesieniu do osób, które z tego różnienia się uczyniły rację swojego istnienia ? Nie bardzo pamiętam. A co do dziedzictwa ... dlaczego zawężać je do in vitro i aborcji - czy to nie lekkie nadużycie ? Nawiasem mówiąc - kwestię tak delikatną, jak dziedzictwo, to ja bym na miejscu Moniki Olejnik omijał jak najszerszym łukiem.
"Parlamentarzyści PiS mówią o sobie, że są prawdziwymi katolikami..." - czy w Wyborczej po skutecznej manipulacji z wymyślonymi "prawdziwymi Polakami" nadal obowiązuje stosowanie tego przetestowanego chwytu ?
"Episkopat ... krytykuje tę metodę, jednocześnie zapewniając, że należy szanować dzieci z in vitro. Jak to się ma do stwierdzeń hierarchów, że in vitro to eksperyment na człowieku, a plemnik jest pobierany w drodze samogwałtu ?" - jak się ma jedno do drugiego, odpowiedzieć trudno - bo pytanie tak postawiono, że jego sens wykryć niełatwo. Ale odpowiedzieć po kawałku jakoś się daje: metody można nie akceptować, ale skoro wskutek jej zastosowania dziecko już jest, to o czym tu mówić; że eksperyment - to prawda, bo mało wiemy o możliwych skutkach; jak się pozyskuje plemniki - wiadomo. Co natomiast wynika z zestawienia tego wszystkiego razem - nie wiadomo ani trochę i wątpię, czy wie to autorka.
"Za chwilę, gdy prezydent podpisze konwencję antyprzemocową, chłopcy będą przebierani w sukienki" - tak, tak, śmiejmy się z tego w towarzystwie pani redaktor - i niech nam dobrego nastroju nie psuje to, że trafiło się przecież przedszkole, w którym dzieci ubierano w niepasujące do ich płci stroje, a do jakiejś tam szkoły przyszli gejowscy aktywiści z odczytem.
Pani Monika pisze: "O plemniki najbardziej martwią się Andrzej Duda i Episkopat"; z wypowiedzi Dudy nie wynika, aby miał on takie zmartwienia. Myślę, że i pani Monika żadnych zmartwień z powodu plemników nie musi się obawiać; na tę trywialność pozwalam sobie tylko dla dowiedzenia, jak łatwo jest wymodzić myśl o podobnym ładunku intelektualnym. "Jeszcze niedawno biskupi straszyli ekskomuniką posłów, którzy będą głosowali wbrew ich woli" - czytamy u MO, a przecież niczego takiego nie było; każdy biskup jest świadom prostego faktu, że wobec tak doniosłego aktu, jak wykluczenie z Kościoła - jego wola, to argument zbyt słaby. Straszyli ... zasadne wydaje się pytanie, czy w niektórych redakcjach straszą wywaleniem z roboty, jeśli się od czasu do czasu nie napisze tekstu, jak ten omawiany - nie koniecznie sensownego, ale we właściwy sposób zaangażowanego.
Inne tematy w dziale Polityka