Nie, ja tego nie wymyśliłem - to cytat z wypowiedzi rolnika, który przydybany przez reportera telewizyjnego w grupie blokującej drogę, wprost do podsuniętego mu przed nos mikrofonu wygarnął ten równie nieskomplikowany, jak i zdecydowany pomysł.
Moj inteligencki nos już się zaczął w pierwszym odruchu marszczyć na tę niewyszukaną formę i treść, ale raptem - nie wiadomo skąd, może stamtąd, skąd spadają na nas rozmaite olśnienia czy objawienia - spłynęła taka oto refleksja: toć to przecie vox populi - a co to znaczy, to wiemy; w dodatku mądrość ludowa mogąca się w nim kryć - też nie jest do łatwego odrzucenia. Jednym słowem - warto się zastanowić, a z tego zastanawiania wynika pytanie: - dlaczego tak ostro, może ci rolnicy mogliby najpierw popróbować łagodniej ? I pamięć podpowiada natychmiast, że łagodniej - to już próbowano; jakiś czas temu doprowadzony do desperacji rolnik (zbieg okoliczności ?) zapytał premiera: - jak żyć ? Nie był napastliwy, szukał pomocy - i czego się doczekał, to wiemy. Jeśli zestawimy: "jak żyć?" i "rozpierniczyć rząd !" - mamy pytanie i odpowiedź; to pytanie o wymiarze fundamentalnym zadał rolnik, a odpowiedzi, która nie powinna być z góry odrzucana, jako niesłuszna - udzielił jego kolega po fachu. Rozpierniczyć !
Adresat nie puścił pary z gęby. No, może nie mam całkowitej racji tak patrząc na sprawę - jakieś odpowiedzi ze strony władzy padały, tyle, że nie wprost, a poprzez działania - i z tych działań wynikało, że - należy żyć, pracując dłużej; - należy żyć, rozpoczynając pracę o rok wcześniej (po to sześciolatki idą do szkoły); - trzeba żyć ciesząc się z naszej konkurencyjności wynikającej z niskich płac (choć co nam to konkretnie daje ?); - wypada żyć z satysfakcją, że minister zastępuje nas w piciu dobrego wina; trzeba starać się przeżyć przy nowych zasadach leczenia raka (poczytajcie sobie na forum onkologicznym !). To można by ciągnąć, bo odpowiedź władzy na owo "jak żyć" - jest, można rzec, kompletna i zatrąca o wszystko, co nas dotyczy - a oczekiwanie, że mogłaby choć w części trafiać w oczekiwania pytających - jest beznadziejne; nie dalej, jak wczoraj ważny działacz rządzącej partii oświadczył, że nie można angażować autorytetu pani premier w rozstrzyganie sporu władzy z górnikami. Autorytetu ! - pomińmy kwestię, kiedy tego autorytetu pani premier nabyła - czy wygłaszając pamiętną kwestię pięć lat temu ? Pomińmy - niektórzy najwyraźniej są zdania, że autorytet dostaje się, jak coś przynależnego do stanowiska. Ale nawet miłosiernie zakładając istnienie jakiejś odrobinki tegoż - czy można spokojnie przyjąć objaśnienie, że właśnie on nie pozwala gospodarzowi państwa zająć się sprawą nabrzmiewającą niebezpiecznie ? Temu oświadczeniu Rafała Grupińskiego w zasadzie nie należy się dziwić - to stanowisko, jakie władza niezmiennie zwykła zajmować wobec spraw sprawiających jej jakikolwiek kłopot: tym się nie zajmujemy, to nie sprawa rządu, na tamto nie mamy wpływu.
Tak jest już ósmy rok - i nie widać oznak, aby cokolwiek miało się zmienić, w każdym razie - nic na lepsze; słyszymy oto, że szefem Instytutu Obywatelskiego - think tanku Platformy - zostaje znany exminister. Czy trzeba wielkiej wyobraźni, aby przedstawić sobie, nad czym pod jego kierownictwem będzie się to intelektualno-programowe zaplecze PO trudzić ? Z najwyższą pewnością - nad teorią państwa istniejącego, jako byt teoretyczny oraz nad powiększeniem kupy kamieni, bo pozostałe dwie rzeczy, na które rzeczony minister kładł nacisk w swoich rozważaniach politycznych - pewnie są już wystarczająco duże; między innymi na tyle, żeby, na przykład, przysłonić niemożność udowodnienia pewnemu ministrowi, że zagarnął nienależne pieniądze. Jakieś sprawdzanie liczników - tak, jakby można było udowodnić, kto te kilometry przejechał; na kilometrach nie zostają odciski palców ani ślady DNA. A przy tym - nikomu jakoś nie zechciało się pomyśleć, czy facet urzędujący jako ważny minister może poza swoimi podstawowymi obowiązkami spędzić w ciągu jednego roku 460 godzin za kierownicą; to daje się przeliczyć np. na prawie trzy miesiące robocze, a te liczby wynikają z prostego wyliczenia zakładającego, że po polskich drogach daje się jeździć ze średnią prędkością nie wyższą, niż 70. To chyba powinno wystarczyć do wymierzenia ministrowi solidnego kopniaka - a tak samo powinny zakończyć się popisy innego ministra w dość szczególny sposób obeznanego z historią II wojny; popisy bezsensowne - chyba, że ich celem było spowodowanie tego, co się teraz w Moskwie przeciw Polsce wytacza. Cui bono ?
Dobra, to szczegóły - ale o nich trzeba mówić zastanawiając się, jak żyć: czy to i nie tylko to - akceptując ? Jeśli odpowiedź brzmi: nie - to i tak sprawa nie jest oczywista, bo w skuteczność tego, co w takiej sytuacji powinno zadziałać ozdrowieńczo i oczyszczająco - czyli wyborów, może od pewnego czasu bez zastrzeżeń wierzyć tylko ktoś pozbawiony świadomości, że tak w zawodach sportowych, jak i we wszystkich innych największe szanse na wygraną ma nie tylko zdeterminowany do granic możliwości, ale dodatkowo zdolny te granice wskutek braku zahamowań przekroczyć. W tym rzecz.
Może ten rolnik tak tylko sobie palnął: nawykł do grubego słownictwa i w zdenerwowaniu niczego bardziej eleganckiego nie zdołał wyartykułować; im jednak więcej o tym myślę i im dłużej przyglądam się aktualnym obrazkom z telewizora - tym mniej znajduję u siebie ochoty do odmawiania racji temu oraczowi ziemi nie znajdującemu innej rady, jak - "...rozpierniczyć !"
Inne tematy w dziale Polityka