Tekst Marcina Wikło z ostatniego numeru "W sieci" zatytułowany "Ziemkiewicz w rozkroku" pewne sprawy mi wyjaśnił i poustawiał na właściwym miejscu. Ostatnimi czasy zdarzało mi się zastanawiać nad działaniami RaZ-a z pogranicza publicystyki i polityki i choć nie powiem, żeby mi to spędzało sen z powiek, to jednak trochę męczyło; jak wszystko zresztą, co nie całkiem zrozumiałe. Bierze sie człowiek za politykę i chce zostać, na przykład, posłem albo kimś podobnym ? To mało prawdopodobne, bo pytanie o to, co mogłaby mu taka zmiana statusu przynieść niesie za soba odpowiedź raczej oczywistą. Natomiast zdanie, na które w tekście pana Marcina trafiłem sprawia. że rzecz trzeba zacząć widzieć w zupełnie innym świetle: "..mówi się jednak, że ma dużo większe ambicje... sięgające nawet prezydenckiego fotela." I choć podobno RaZ dementował to, jako nieuzasadnione pogłoski, sprawa wydaje się być co najmniej warta zastanowienia; dla mnie jest oczywista. Jasne jest, że to, co Ziemkiewicz ostatnio uprawia - to już polityka. Jasne jest też, że o ile dla wójta z Wilkowyjów dochrapanie sie krzesła senatora było awansem nadzwyczajnym - dla człowieka tego formatu, co RaZ byłoby niczym. Co innego - prezydentura.
Po dojrzałym, choć nie trwającym długo namyśle oświadczam, że Ziemkiewicz oprócz poparcia, które, jak sądzę, zapewnił sobie goszcząc u narodowców i u Gowina Razem z kimś tam - może liczyć także na moje, bo z jego prezydenturą łączyłbym skutki wyłącznie pozytywne. Choćby - nie szukając argumentów daleko - to, że z racji swojej specjalności błędów ortograficznych pewnie by nie popełniał. Znajomy, z którym próbowałem rzecz rozsądnie omówić twierdzi, że fakt, iż rzeczony RaZ w przeszłości zajmował się science fiction pozostawił u niego niedobre przyzwyczajenia - i to, co robi teraz, a mianowicie szukanie w istniejącym układzie politycznym całkowicie nowej i poważnej siły - to także fiction, tyle, że polityczna. I że niegdysiejsze ciągoty polityczne też prowadziły go w najdziwniejszym kierunku. Ja to zostawiam bez komentarza, bo zawistników i złośliwców u nas dostatek. A ja, ponieważ czytywałem Ziemkiewicza często i chętnie - wiem, że mogę ufać w jego rozsądek. Znam na przykład jego opinię o sytuacji naszego kraju w nieszczęsnym wrześniu 39 i wiem, bo wyraźnie to napisał, że on w tamtych realiach byłby skłonny rozważyć ustąpienie wobec żądań Hitlera zamiast wpychać nas w krwawy i kosztowny konflikt. Mogę więc mieć nadzieję, że w przypadku np. postawienia na ostrzu noża sprawy oddania Gorzelika razem z całym Śląskiem Niemcom, prezydent rozsądnie rzecz przekalkuluje i uchroni mnie przed koniecznością łapania za karabin. Co prawda, kosztowałoby to nas cokolwiek, ale pokój wbrew temu, , co ogłaszał w 39 nasz buńczuczny minister - a co RaZ potępił - ma swoją cenę. I tyle. Zostałoby i tak niemało - i np. w przypadku żądania od nas korytarza do Królewca (po jego szczęśliwym powrocie do Rzeszy) też śmiało możnaby ustąpić.
A wracając do kwestii wspomnianego już formatu: w odniesieniu do naszego przyszłego prezydenta to pojęcie ma wymiar także całkowicie fizyczny. Na zdjęciu ukazującym RaZ-a przemawiającego na wiecu w Kielcach widać, że przerasta on wszystkich w swoim sąsiedztwie o głowę. To cecha - czy raczej wartość, której pominąć i nie docenić nie można, bo ona pozwoliłaby zerwać z nienajlepszą a z niewiadomych powodów ukształtowaną u nas tradycją prezydentów niewysokiego wzrostu. Czas z tym skończyć - i choć mój złośliwy znajomy nadmienia, że prezydent wysoki, to nie to samo, co wielki - pozostaję przy swoim przekonaniu, że to cecha istotna; szczególnie, przy możliwym braku innych. Tym bardziej, że nasz kandydat także wydaje się do niej przywiązywać wagę; w jego powieści "Ciało obce" główny bohater kojarzony przeze mnie (głowy nie dam, czy słusznie) z autorem wspomina, że dziewczęta przytulane przez niego w tańcu szeptały: "nie wiedziałam, że jesteś taki duży". Duży ! Oczywiście mój nieznośny znajomek także tu doszukuje sie drugiego dna i twierdzi, że Ziemkiewicz aluzyjnie napomyka o czymś zupełnie innym, niż wzrost. Ja tam nie wiem, ale gdyby chciał pochwalić się jakąś inną jeszcze, ukrytą dla moich oczu zaletą - to tym lepiej. Ziemkiewicz - do Belwederu !
Inne tematy w dziale Polityka