Bez JOW-ów nic dobrego nas nie czeka, podczas gdy - odwrotnie, jeśli je tylko wprowadzimy, czeka nas odnowa, ład i pomyślność. Bez JOW-ów Orban byłby niczym, a i z nami będzie słabo, jeżeli z działań Węgrów nie wyciągniemy wniosków - ogłasza Kukiz w swoim felietonie w ostatnim "Do Rzeczy". Przeszkodą w doznaniu tych wszystkich wynikających z JOW-ów dobrodziejstw jest według Kukiza Jarosław Kaczyński: "Kaczynski nie chce JOW...", "Kaczyński wierzy w możliwość uzyskania co najmniej 51% głosów..." - i zaraz potem: "Kaczyński nie wierzy, że zdobędzie 51%..."; ponadto - Kaczyński "nie dostrzega..." i używa "idiotycznych argumentów". Krótko mówiąc wszystko zmierza w złym kierunku i wystarczyłoby tylko dać sobie spokój z niereformowalnym Kaczyńskim i rozważyć to, co mówi Kukiz, żeby sprawy przybrały lepszy obrót.
No, to rozważmy, co mówi. Według niego obawy o to, że z JOW-ów mogą dostawać się do sejmu osoby całkowicie do pełnienia służby obywatelskiej niepowołane, a mogące zapewnić sobie wejście dzięki posiadaniu wystarczających środków (exemplum - Stokłosa) - są "idiotyczne", a dowodem na to jest fakt, że do sejmu przy obecnej ordynacji dostała się Beata Sawicka - też, jak Stokłosa niepowołana. Idiotyczne ? - chyba raczej zbudowana przez Kukiza konstrukcja myślowa wydaje się świadczyc o tym, że podstawowa czynność z zakresu logiki polegająca na wyciąganiu wniosków na podstawie przesłanek nie jest jego mocną stroną.
Argumentem przeciw obawom o to, że dzięki JOW-om sejm może opanować Platforma ma być, według Kukiza fakt, że w ostatnich wyborach w kilku samorządach wygrali kandydaci z PiS. Ma to dowodzić, że i w JOW-ach też PiS wygra. Może tak, ale jeśli może wygrywać i bez nich ...? Moja trzeźwo myśląca małżonka, ilekroć próbowałem poddać pod dyskusję moim zdaniem niekorzystny dla mnie podział obowiązków domowych - mawiała: - "jeżeli coś dobrze funkcjonuje, to po co to zmieniać ?" Nie mogę oprzeć się myśli, że tę rozsądną zasadę warto zastosować i tutaj.
Kukiz powiada, że Kaczyński nie chce JOW-ów, bo boi się utraty pozycji "wodza" - czyli tego, że posłowie czując sie odpowiedzialni w pierwszym rzędzie wobec swoich wyborców będą słuchali ich przede wszystkim. Dobrze byłoby, gdyby Kukiz zechciał łaskawie wyjaśnić, jak miałby Kaczyński czy ktokolwiek inny zebrać tych posłów oglądających się głównie na swoich wyborców, a w związku z tym pewnie na ich lokalne potrzeby i powiązania - do opowiedzenia się za sprawami niekoniecznie z tymi partykularnymi interesami zgodnymi ? Rzeczy mają się niekoniecznie tak, jak chce je widzieć Kukiz; amatorskie podejście do polityki, nieobciążone wiedzą i doświadczeniem pozwala na wygłaszanie sądów zdecydowanych i niepodlegających dyskusji. Podobnie, jak zafiksowanie na jednym problemie zacieśnia widnokrąg i ogranicza widzenie spraw.
Inne tematy w dziale Polityka