To, co jakiś czas temu zrobił pewien facet daleko stąd, odbiło sie mocno i u nas: on, mianowicie, napisał sobie "gospodarka, głupcze !" - i powiesił w gabinecie, żeby mieć to co dzień przed oczyma. Znaczyło to, że obok tej sprawy - czyli gospodarki - nie dostrzegał żadnej innej, która byłaby istotna na tyle, aby o niej stale pamiętać. To było daleko stąd i pewnie nie jest naszą sprawą zaprzątanie sobie głowy hierarchią wartości u ludzi znacznie od nas odmiennych - jednakże rzecz zakorzeniła się także między nami i dla znacznej części polityków stała się bez mała znakiem firmowym. Gospodarka - i nic poza nią, a w każdym razie - nic, co warto nadmiernie wałkować. Akcentowanie wyłącznej czy przynajmniej priorytetowej ważności gospodarki, której znaczenia w funkcjonowaniu państwa nikt przy zdrowych zmysłach kwestionować przecież nie może, stało się sztandarem partii na tyle zręcznej w swoich działaniach, że potrafiła jakoś tak pomalutku, nie wiadomo czemu wykreować się na ugrupowanie w sprawach gospodarczych kompetentne do granic nieomylności - jedyne, któremu można zawierzyć decydowanie o nich. I tak to już zostało; napomykanie z innej strony, że ktoś w tych sprawach też miałby coś do powiedzenia - tyle, że gospodarkę woli traktować jako rzecz równoważną w stosunku do innych, skrótowo i umownie nazywanych "wartościami" - rozbijało się o mur powszechnego przekonania o racji tych jedynych. Pewnie dlatego, że najłatwiej przyswajalne bywają kwestie artykułowane prosto i niosące w sobie część prawdy; to wystarcza. Wystarcza na tyle, żeby bez istotnego sprzeciwu większości, w cieniu ważności gospodarki, mogły w mniej lub bardziej zauważalny sposób toczyć się zmiany w - jak to się kiedyś mówiło - "nadbudowie" : w edukacji, kulturze, obyczaju, stosunku do spraw wspólnoty i tym podobnych. Czyli w tych, które w odległej przeszłości akcentowano najmocniej nie bez racji przyjmując, że dobra gospodarka - to tak oczywista oczywistość, że wprawdzie trzeba koło niej kompetentnie zabiegać - ale budować z niej ołtarzyka nie wypada. Cóż zrobić - "Wszystko teraz spowszedniało, nabożeństwa bardzo mało !" Co który polityk zdecyduje się na rozpoczynanie działalności na własny rachunek - zaczyna od tego, jak ważna w jego programie (!!!) jest gospodarka; większość nie zatrąca zupełnie o nic innego. Chciałem bez nazwisk, ale nie da rady; tak działa, na przykład, Wipler, a przed nim wcześniejsi odstępcy od PiS - i ostatnio Gowin, który jawi się jako przypadek szczególny, przedtem przez wiele lat przynależności do Platformy prezentujący się jako jej twarz od "wartości" właśnie i z gospodarką nie kojarząca sie zupełnie - teraz, po odejściu zaczyna zarabiać na poparcie wybijając na pierwszy plan swoje przywiązanie do spraw gospodarczych; nie może popierać dalszego zadłużania, jest przeciw podnoszeniu podatków, a za to - za wspieraniem przedsiębiorców. O tym mówi, a nie o sprawach ze sfery ducha. Jak w tym wszystkim wygląda Godson, który z Platformy odszedł, bo nie mógł znieść gwałtu na jego sumieniu związanego z presją w sprawach obyczaju i religii ? On wygląda na tym tle, jak ten facet u Mrożka, który w bójce przy użyciu nowoczesnych i wymyślnych środków, jako jedyny "zachował przyzwoitość i konwencjonalnie rżnął nożem". Polacy, uczcie się od Afropolaka !
Inne tematy w dziale Polityka