Normalnie, to nie przyszłoby mi do głowy, żeby komentować to, co mówi Prezydent ; powiem więcej - nawet słuchać. Zniechęciłem się cokolwiek na samym początku i tak mi zostało. Ale ostatnio mówi dość dużo, więc myślę sobie - a, niech tam : posłucham. U Kraśki było dziś miło, sympatycznie i nijako - a więc tak, jak być powinno, bo to zapewnia siedemdziesięcioprocentowe poparcie ; Kraśko nie pytał o rzeczy ważne, a Prezydent nie mówił rzeczy istotnych. Nadmienił m.in., że żyrandol jest piękny, a pod nim - przyjemnie. Pomyślałem więc sobie, że jednak niedawno (kiedy to było - wczoraj, przedwczoraj ?) mówił ciekawiej, co okazywało się może nie od razu, ale po zastanowieniu - to i owszem. No, bo tak : Prezydent oświadczył, że dla dobrych stosunków z sąsiadem (czy dla pojednania - co na jedno wychodzi) gotów byłby przyjąć na klatę nawet tuzin jaj. Dlaczego dla pojednania należałoby dać się obrzucić jajami ? Pytanie proste, ale domyślam się, że odpowiedź mogłaby dla Prezydenta okazać się za trudna ; tak mu się po prostu powiedziało - i tyle. Mnie zresztą też nie jest łatwo odpowiedzieć. Zrozumiałbym Prezydenta deklarującego, że w obronie Ojczyzny i dla dobra współobywateli gotów byłby własną piersią zagrodzić drogę morderczej salwie - ale dać sobie rozbić jaja dla pojednania ? No, nie wiem; znaczyłoby to, że mamy coś na sumieniu - jakąś krzywdę wyrządzoną temu, z kim usiłujemy się jednać i dlatego decydujemy się na taką jajeczną ekspiację. Ale w omawianym przypadku taka okoliczność nie zachodzi - więc co ? Ja wiem, co - bo pilnie śledzę to, co w sprawie polityki zagranicznej ma do powiedzenia nasza władza. Jesteśmy po prostu brzydką panną bez posagu, a konsekwencje tego są oczywiste : powinniśmy być cisi, skromni i spolegliwi zawsze i we wszystkim. Powinniśmy z naszego skromnego kąta pilnie rozglądać się, czy trafi się nam od kogoś uśmiech - a może, przy odrobinie szczęścia ktoś podpity poprosi nas do tańca ; jak zażąda czegoś więcej - trzeba skwapliwie się zgodzić. Gdyby chciał rozbić jajko, to cóż zrobić - też.. Przesadzam ? A skąd : rzecz nie tylko w tym, że ta wyartykułowana kiedyś przez ministra spraw zagranicznych kwestia zgrabnie tłumaczy wypowiedź Prezydenta - ona jest realizowana codziennie. Zabiegamy o dobre stosunki z sąsiadami, ale są to działania jednostronne. Ustępujemy na każdym polu i rezygnujemy z prezentowania własnych aspiracji - i prosze pokazać choć jeden pozytywny skutek ; upokorzenia - to i owszem. Położyć przed naszym portem rurę - dlaczego nie ? Oświadczyć bez wiedzy naszego premiera, że się u nas zbuduje gazociąg - proszę bardzo ! I tak dalej. To są dobrosąsiedzkie stosunki i dla nich warto przyjąć tuzin jaj, a może nie tylko ; przychodzą do głowy inne możliwości - coś z wazeliną, a może jeszcze inaczej. Tak to teraz wygląda. Przychodzi mi do głowy taka myśl : kiedyś w stosunku do naszego Prezydenta użyto broni (wiem, że chciano pewnie tylko zatrzymać i nastraszyć). Teraz za wystarczające uznano użycie jajka. Wypada powiedzieć, że tak jest lepiej i bezpieczniej. I jeszcze jedno : Prezydent, komentując postawę borowców powiedział, że na obcym terytorium, gdzie nie jesteśmy gospodarzami, nie można zapewnić pełnego bezpieczeństwa. Nie przesłyszałem się. Proszę mi pomóc : czy Państwo rozumieją to tak samo, jak ja ?
Inne tematy w dziale Polityka