Peccavi ! - biję się w piersi, bo wiem, że zrobiłem źle ; poprzednim razem za to samo oberwałem parę komentarzy z wymówkami. Kupiłem Wyborczą. Kupiłem - więc tak, jakbym już sam się trochę ukarał, bo 2,50 piechotą nie chodzi. Kupiłem, choć mogłem poczytać nie kupując ; są takie miejsca, które to umożliwiają. A ja - nie, bo mam zasady i trzymam się ich : za przyjemność trzeba zapłacić, szczególnie - gdy jest perwersyjna. Takiej właśnie doznaję zaglądając na drugą stronę gazety : Olejnik, Kolenda, Maziarski ... młodego Mazowieckiego staram się unikać, bo wiem, że z nadmiernej przyjemności można umrzeć.
Tym razem trafił mi się Jacek Żakowski i skłonił do refleksji nie najgłębszej wprawdzie, ale jednak - a mianowicie, że świat, to twór skomplikowany, a próba jego opisywania - to czynność niełatwa. Znajomy architekt proszony o wypowiedź dotyczącą jakiegoś dzieła z jego branży zwykł mawiać : - projektowanie to sztuka trudna ! I to starczało za ocenę. To samo możnaby powiedzieć Żakowskiemu - i ciekawe, co by odrzekł ; przypomniała mi się historyjka o pewnym francuskim dziennikarzu z dawnych czasów, który - ganiony przez kogoś za pisanie głupich i niegodziwych rzeczy - powiedział : muszę przecież żyć ! - i na to usłyszał : - nie widzę potrzeby. Żakowskiemu tego powiedzieć nie można, bo podejmuje zadania ambitne. On rzeczywistości nie opisuje beznamiętnie i bezrefleksyjnie - on ją objaśnia, więcej - kształtuje ; chcąc być już zupełnie dokładnym trzeba powiedzieć, że upraszcza. Upraszcza - czy uzasadnione jest przypuszczenie, że robi to w celu dostosowania obrazu tej rzeczywistości do własnych - i swoich czytelników - możliwości poznawczych ? Nie jestem pewien, bo powołuje się na Heraklita i Hegla, a także wie, co to myślenie dywergencyjne - i to na tyle dobrze, że nawet to czytelnikom objaśnia. Tyle tylko, że to wszystko w wydaniu Żakowskiego staje się jakieś proste - powiedziałbym, że nadmiernie. Prawicy, narodowcom, katolikom (w osobie Terlikowskiego) oraz Gowinowi, wrzuciwszy ich wszystkich do jednego worka, zarzuca to samo : brak myślenia dywergencyjnego, a więc - wstecznictwo. Nie mogą pojąć, że wszystko jest niejednoznaczne, złożone i nieprzewidywalnie zmienne - świat więc im odjeżdża, a oni, trwając w miejscu - cofają się. Heraklit się - według Żakowskiego - kłania ! Takie to wszystko u Żakowskiego proste, jak konstrukcja cepa. Tymczasem nie przypominam sobie, żeby w Heraklitowym "panta rei" chodziło o nakłanianie do odstępowania od zasad ; on tylko mówi, że rzeczywistość się zmienia - co zrobimy z naszym duchem i naszymi pryncypiami, to nasza sprawa. Żakowski ma za złe narodowcom, że zafiksowali się na sprzeciwie wobec komuny, Gowinowi - że trwa (tak przynajmniej deklaruje) przy zasadach przyświecających jakoby PO u jej początków, a Terlikowskiemu, że ten wraz z Kościołem jest homofobiczny (czytaj: nie chce dawać gejom ślubów i obdarowywać ich dziećmi). Porzuciwszy te zasady mogliby działac dla ogólnego dobra ; jakie by ono było, to dobro - to pewnie im Żakowski wytłumaczy.
Na Żakowskim poniedziałkowa GW się nie kończy. Osobnik o nic mi nie mówiącym nazwisku, ale najwyraźniej perspektywiczny - niejaki Katka - publikuje smakowity tekst o gospodarzeniu pieniędzmi Solidarności w Gdańskiej Stoczni ; dawano zapomogi - od 50 zł w górę ! Lektura zajmująca, ale z odrobiną niedosytu : redaktor nie wyjaśnia, na co te pieniądze wydawano. Co z tego, że ja się domyślam : na ulubione przez stoczniowców cygara i wina, nie mówiąc o sushi na gołej babie czy o garniturach. Domysły - domysłami, ale pisać trzeba jasno i do końca.
Wypowiada się także Miecugow zwracając uwagę na to, co innym, nie tak przenikliwym - umyka : " W latach 30 porządni Niemcy odwracali oczy od tłuczonych witryn, a potem był Holocaust". Tak, tak - trzeba odczytywać znaki czasu. Po strzałach w Sarajewie wybuchła wojna światowa ; co się może stać po obiciu Miecugowa - strach myśleć.
Inne tematy w dziale Polityka