Eurybiades Eurybiades
238
BLOG

Skoro wszyscy o Powstaniu ...

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 7

      ... to i ja także. Krótko, bo powiedziano już - szczególnie ostatnio - wiele.  Powstanie było wielkim aktem woli i ducha i jako takie nie może podlegać prostym ocenom polegającym na tak samo prostych zestawieniach informacji w rodzaju:  powstańcy mieli tyle pistoletów i butelek, a Niemcy tyle czołgów i armat; taka wiedza, warta wprawdzie zarejestrowania, na nic sie nie przydaje przy rozważaniu kwestii bardziej mieszczących się w sferze emocji i stosunku do imponderabiliów, niż w zakresie chłodnej kalkulacji. To, że ten i ów z pozycji naszych czasów i poziomu naszej wiedzy o przeszłości autorytatywnie odmawia Powstaniu jakiejkolwiek szansy powodzenia, świadczyć może wyłącznie nie o bezstronności spojrzenia, a tylko o silnym zmotywowaniu potrzebą uzasadnienia przyjętej tezy.  Gdyby przewaga ilościowa i jakościowa automatycznie decydowała o powodzeniu w konflikcie militarnym, wiele rzeczy w historii poukładałoby się inaczej, niż to się zdarzyło - i o tym chyba nikogo nie trzeba przekonywać, bo faktów niby zaprzeczających zdrowemu rozsądkowi, a na pewno niezgodnych z jakimikolwiek wyliczeniami znamy i z historii - i z współczesnych obserwacji całkiem niemało. Temu nie można zaprzeczyć. Zdecydowanie także trzeba odmówić sensu snuciu koncepcji historyczno - politycznych na zasadzie "co by było, gdyby ...", bo to wprawdzie może być dobrą rozrywką, ale niczym więcej.  Wysnuwanie z niej wniosków takich, jak to robi np. Zychowicz - zmierzających do wystawiania ocen, a zwłaszcza potępiania kogokolwiek - to nadużycie; nadużycie dlatego, że te koncepcje chwieją się w każdym punkcie i żaden z ich elementów nie może być uznany za pewny. Przyjmijmy, że Powstanie nie wybuchło; Niemcy zostali pogonieni, Warszawa przy okazji i tak pewnie zniszczona - bo niby czemu zakładać, że wszystko odbyłoby się spokojnie - i następnie sowieci zostawiają w spokoju te tysiące młodych ludzi, którzy mają broń, a o istnieniu których oni dobrze wiedzą ? Nie przypuszczam, szczególnie, że wiem, co stało się z chłopcami z Wilna: w najlepszym razie pojechali do Kaługi. Wiadomo też, co się stało w następnych latach z innymi. Wątpię, aby zostały zaoszczędzone tzw. zasoby ludzkie i materialne. Nie o to jednak idzie - nie zamierzam bronić podejmowanych wtedy decyzji, bo byłoby to działanie, moim zdaniem, ubliżające pamięci tamtych czasów i tamtych ludzi. Do czego byśmy doszli, gdyby trzeba było uznać, że taka obrona jest potrzebna. Przed kim ? Ja chcę tylko powiedzieć, że prezentowane przez niektórych podejmowanie prób niby to trzeźwego i pozbawionego emocji spojrzenia na Powstanie jest wyprane z jakiegokolwiek sensu, bo jakże można na to patrzeć chłodno i bez emocji ? Tego nie rozumiem.  A ponadto - to był czyn podjęty w zamiarze wielkim - i to starcza za wszelkie oceny niezależnie od skutków. Zadowalać się rzeczami małymi, za to bezpiecznymi i nie niosącymi za sobą żadnych zagrożeń ? - z pewnością można i tak, ale takie stanowisko wobec rzeczywistości odbiera według mnie prawo do komentowania spraw wykraczających poza ten skromny zakres. Zastanawia mnie jedno: mało już jest świadków tamtych spraw i tamtych czasów - i dla większości żyjących wojna, to odległa historia, nie wiążąca sie w żaden sposób z ich życiem; opowieści o bohaterskich czynach z przeszłości słucha się na ogół z zainteresowaniem, a w każdym razie bez wyraźnej potrzeby, aby cokolwiek ważyć i kwestionować - cóż więc takiego stało się w tej właśnie sprawie ? Nie tylko tej , jeśli idzie o ścisłość - pamiętamy, co nie tak dawno mówiono i pisano o Powstaniu Styczniowym. Wygląda na to, że jakikolwiek czyn narodowy potrafi wywoływać reakcje, których możnaby się nie spodziewać. Kwestionowanie wielkiego czynu - nawet, jeśli go uznać za straceńczy, może moim zdaniem świadczyć o niemożności zrozumienia czegokolwiek wykraczającego poza namacalność i konkret. Z dawno przeczytanej książki (chyba to był Ray Bradbury) zapamiętałem taką kwestię:  "... wielu ludzi różnymi czasy śmierć wolało ponieść, niż poddać się obowiązkowi tłuczenia jajka z cieńszego końca".  Niby to bezsensowne - takie zestawienie: utrata życia - i jajko. Ale prawo wyboru, wolność podejmowania decyzji ? - to już wygląda trochę inaczej.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka