Obejrzalem dziś i niestety usłyszałem Rafała Trzaskowskiego zachwalającego podczas spotkania z elektoratem ogórki, czekoladki i batoniki; przedtem, jak wiadomo, zalecał rodakom picie polskich win. Te wina potraktowałem wtedy, jak nieudany dla niego, bo całkowicie niezrozumiały manewr. Jednak dzisiejsze machanie ogórkiem wprawiło mnie w stan, jaki potrafił dawnymi czasy wywoływać bożek Pan: panika, bo uświadomiłem sobie, że piękny Rafał wybory może jak najlegalniej wygrać! Przedtem zakładałem, że prezydenturę mógłby on objąć jedynie w wyniku fałszerstwa wyborczego lub przewału podobnego, jak w Rumunii czy we Francji. Te dwa scenariusze uważam nadal za aktualne, ale od dziś uzupełnia je trzeci: zwycięstwo, któremu nie będzie można niczego zarzucić.
Oczywistą oczywistością jest to, że opowiadanie "szerokiemu elektoratowi" o sile państwa, jego pozycji na arenie międzynarodowej, bezpieczeństwie, CPK, atomie i tym podobnych sprawach - jest przynudzające, bo jak wielu przedstawicieli naszego "dumnego narodu" ( mało co tak mnie wkurza, jak ta pozostająca bez jakiegokolwiek pokrycia zbitka słowna!) ceni wartości inne, niż "gorący grill i zimne piwo"? Do nich właśnie kieruje swoje wygibasy i fikołki Trzaskowski, jako że one nie wymagają niczego, co by się wiązało z wysileniem szarych komórek. Tak, źle te sprawy widzę - bo do całkiem niemałej liczby zwolenników wzmiankowanego, może i o niezłym IQ, ale oddanych celom wrogim państwu i narodowi, nie wymagających od swego kandydata żadnych pod swoim adresem zabiegów - dołączą ci zadowalający się ogórkiem i klaszczący Rafałowi; jest ich niemało. Powtarzam się, ale cóż w desperacji robić: Choromański twierdził, że "durnie, półgłówki, imbecyle nawet - stanowią większość" - a ja coraz mniej widzę powodów, aby się do jego opinii nie przychylać i tak samo nie widzę potrzeby, aby to szerzej uzasadniać; koń, jaki jest - każdy widzi.
Jak by na to nie patrzeć - wolałbym, żeby rzecz się rozstrzygała na drodze przewału czy oszustwa; w takim wypadku możnaby, choć to niepewne, mieć nadzieję na coś w rodzaju przebudzenia. Ale jeśli "dumny naród" przez głupotę ściągnie na swoją łepetynę "domknięcie systemu" - to o czym tu gadać...
Komentarze
Pokaż komentarze (34)