W telewizorze puszczono onegdaj filmik pokazujący, jak Szymon Hołownia zachęca swoich fanów, aby zagłosowali na niego w wyborach prezydenckich. No, może nie wszyscy, których objęła kamera byli jego fanami - ale przeciwników się tam raczej nie uświadczyło, bo tacy by się pewnie na spotkanie z nim nie pofatygowali. I tym właśnie zebranym - fanom i być może tylko umiarkowanie przychylnym - wyżej wspomniany zakomunikował, że ponieważ Donald Trump - podobnie, jak i on sam - prowadził w przeszłości program telewizyjny - to jakby przyszło co do czego - znakomicie się dogadają. Jednym słowem - jeśli z waszej łaski zostanę Prezydentem Polski - to spoko; poruty nie będzie, bo z prezydentem największego mocarstwa pogadam, jak z kumplem. Poczucie humoru polega - jak wiadomo - nie tylko na tym, żeby wiedzieć, z czego się śmiać - ale i kiedy, bo ta sama rzecz potrafi raz być śmieszna, a w innych okolicznościach - smutna albo i straszna; świadomość tego powinna pomóc w zrozumieniu reakcji audytorium, do którego druga osoba w państwie przemawiała.
A reakcja była niejednoznaczna: śmiech oraz oklaski - i nie wyglądało to tak, że jedna część się śmieje, a druga bije brawo; nie - śmiali się i klaskali wszyscy. Bo gdyby to pierwsze - to sprawa jasna; dla jednych wypowiedź SH jest bzdurna i ci się śmieją, a innym trafia do przekonania na tyle, że biją brawo. Ale jednocześnie? - to może znaczyć tyle, że nieprawidłowo ocenili charakter spotkania; śmiech i oklaski razem są oczywiste wtedy, gdy np. rozbawia nas ulubiony artysta kabaretowy. Rzecz jednak w tym, że to audytorium zgromadziło się na spotkaniu przedwyborczym i pewnie trudno było nie mieć świadomości co do charakteru imprezy. Rozważając więc rzecz dalej - to możliwe były różne rodzaje reakcji; oprócz opisanej - jeszcze takie, że publika wyłącznie się śmieje - albo tylko klaszcze z kamiennymi obliczami. To pierwsze znaczyłoby, że elektorat - owszem, poczuł się rozbawiony, ale co do zadowolenia i uznania, że się SH na prezydenta nada - to niekoniecznie; drugie - że tak, takiego poziomu myślenia oczekuje on od potencjalnego dostojnika i jego wypowiedź traktuje poważnie. O poczuciu humoru trudno byłoby mówić w takim przypadku.
Gdyby ktoś był zainteresowany, co o tym wszystkim sądzę - to proszę bardzo: tylko reakcja polegająca na samym śmiechu byłaby sensowna; bo jakiej to wagi argumentem może być podkreślana przez pana Szymona rzekoma wspólnota doświadczeń? Z równym powodzeniem mógłby ktoś zgłosić swoje aspiracje do prezydentury uzasadniając to tym, że nosi obuwie o numeracji takiej, jak buty Trumpa; możliwość, że skutkiem tego są takie same nagniotki - śmieszna i nic poza tym. Wypada jednak stwierdzić, że SH zaadresował swoją wypowiedź trafnie i odpowiedź na nią z pewnością była taka, jakiej oczekiwał: roześmiani obywatele uśmiechniętej Polski, czekający na umiejącego rozśmieszyć prezydenta; czegóż więcej? Nie dla wszystkich to wesołe - ale nie będę namawiał, żeby nad tym zapłakać; istnieje taka możliwość, że to pan Szymon zapłacze po wyborach. Za tym optuję.
Inne tematy w dziale Polityka