Eurybiades Eurybiades
352
BLOG

Dlaczego 11. listopada nie było Tuska

Eurybiades Eurybiades Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

      Premier nie pojawił się na uroczystościach związanych z ważnym świętem narodowym - i choć zbyt wiele uwagi oraz czasu temu faktowi nie poświęcono, sprawę należy uznać za grubą i byle co nie może posłużyć za jej satysfakcjonujące wytłumaczenie;  czy zdrowie, a właściwie jakiś na nim uszczerbek może tu wystarczyć?  Bądź co bądź,  to jedna z najważniejszych postaci w państwie - a w związku z tym przy raz do roku zdarzającej się okazji  powinna  razem z innymi wysokimi funkcjonariuszami  zaprezentować ogółowi swoje oblicze, a do tego wygłosić parę w miarę składnych słów;  taka praca, a poza tym - odrobina szacunku dla tego święta i świętujących obywateli.  Ale z drugiej strony...  że się wzmiankowany nie pofatygował - to pewnie i dobrze, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Dobrze się stało, bo byłby on - moim zdaniem - nie na miejscu.  Wygląda zresztą na to, że omawiany był podobnego zdania i okazuje się to jedynym jak dotąd przypadkiem, że się z nim co do jakiejś kwestii zgadzamy.  Wyjaśnienie, dlaczego tak sądzę - jest proste:  trudno mi uwierzyć, że ten zabieg musiał wypaść właśnie w okolicy 11 listopada;  zrozumiały byłby przypadek pilny, wymagający natychmiastowego poratowania zdrowia - ale tzw.  "planowany", po którym w dodatku szybko wraca się do pełnienia obowiązków?   Sprawa przypomina pocieranie termometru, żeby nie pójść do szkoły. 

   Wygląda więc to wszystko na rejteradę - i tak jest ok.;  w końcu - zazwyczaj człowiek sam wie najlepiej, gdzie jest na miejscu, a gdzie - jak w gumiakach po środku salonu. A dlaczego nie na miejscu - to w omawianym przypadku dowodzić ani uzasadniać nie ma większej potrzeby, bo koń, jaki jest - każdy widzi i trzymając się tej hippicznej retoryki - to konia z rzędem temu, co dowiedzie, że rozwój, dobrobyt, bezpieczeństwo i niepodległość -  to sprawy, które w jakimś tam miejscu zbiegają się z politycznymi celami obecnego premiera;  nie zbiegają się, a idą po kursach wręcz rozbieżnych.  Niepodległość? a skąd - ulęgłość właśnie, a wobec kogo - to jakiejkolwiek niejasności nie sposób się dopatrzyć, bo w jakim kierunku i w jakim języku Donald Tusk swoje akty strzeliste wygłaszał - wątpliwości ani ciut, ciut.

    Wobec opisanej sytuacji za rzecz słuszną należałoby uznać to, że się DT na obchodach święta nie pokazał;  byłoby to aktem nieszczerości, na jaki autor książki  "Szczerze" nijak zdobyć się zapewne nie mógł;  po co sztuczność, po co pozory?  Do tego - pewność, że w mowie prezydenckiej będą co rusz pojawiały się słowa:  Polska, niepodległość i im podobne - mogła zadziałać zniechęcająco.

    Podczas Marszu Niepodległości ten i ów, zagadnięty przez reportera, powiadał:  - Polskość - to normalność!  Najwyraźniej wielu świadomym tego, co się w kraju dzieje, mocno zapadły w pamięć wyartykułowane kiedyś przez bohatera niniejszej notki  słowa stanowiące zaprzeczenie tej oczywistości:  "Polskość - to nienormalność"...  ileż pokrętnego wysiłku wymagało dowodzenie rzekomej głębi intelektualnej, a więc i słuszności tych słów - a przecież niejeden się za to zabierał;  szczęśliwie, że raczej bezskutecznie.

    Nie jestem pewnie osamotniony w przekonaniu, że to, co nas otacza powinno być jasne i zrozumiałe.  Dlaczego polityk zajmujący wysokie stanowisko państwowe wydaje się w swoich celach i działaniach wyraźnie odbiegać od interesu państwa takiego, jakim go widzi większość obywateli - łatwo zrozumiałe nie jest. Ale to, że on święta narodowego ze współobywatelami nie obchodzi, jest logiczną konsekwencją takiego właśnie stanu rzeczy;  dobrze, że przynajmniej to daje się zrozumieć.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Kultura