Jeśli jakiś osobnik w pełnym świetle dnia pcha się wbrew sygnalizacji na dobrze oznaczony przejazd kolejowy, to użalanie się nad nim, że stracił nogi - a może i łeb, jest rzeczą pozbawioną sensu - i to kompletnie; sam tego chciałeś, bałwanie - należałoby wytknąć. Jeżeli człowiek, miast kierować się rozsądkiem, oddaje się bezmyślności - to już tylko od Opatrzności może wyglądać ratunku - a jeśli nie odpowie Ona pozytywnie, żalu mieć nie powinien. Można od biedy zrozumieć, jeśli ktoś wdepnie w zamaskowaną pułapkę, ale rozgrzeszać go - nie koniecznie, bo przecież człowiek przezorny powinien macać przed sobą kijkiem albo zasięgać opinii lepiej zorientowanych, czy droga jest bezpieczna.
Czemu o tych ogólnie znanych prawdach piszę? - ano, dlatego, że żyjemy w czasach i okolicznościach wymagających, aby te oczywiste oczywistości nieustannie mieć na względzie i przypominać. Fakty, a wymienię tylko niektóre - są następujące: dawno już temu Radek Sikorski zachęcał Niemców do wzięcia pełnej odpowiedzialności za Europę i deklarował, że bardziej się obawia ich opieszałości w tym względzie, niż aktywności - a wymienianie, co i ile razy - i to w teutońskiej mowie wygłaszał Donald Tusk, zatrącałoby o banał. Przypominam o tym, bo były to akty strzeliste kierowane do sąsiada, którym Instancja Najwyższa w sobie tylko znanym celu nas obdarzyła. Niektórzy twierdzą, że przez umartwienia można osiągnąć doskonałość; czy taki był ten cel - trudno orzec. Przez lata i nawet wieki jakoś sobie, choć z niepomiernym trudem, z tymi umartwieniami radziliśmy - ale osiemnastowieczny kollaps dowiódł, żeśmy doskonałości nie osiągnęli. Tak to było - od tych różnych Geronów i Henryków zaczynając, a na Adolfie kończąc. Wiem - wiem, to inne czasy i nie ci sami ludzie. To prawda - cele jednak u sąsiada pozostają bez zmian, a modyfikacja dotyczy jedynie środków służacych ich osiąganiu: żadne tam mało eleganckie bombardowania czy eksterminacja w obozach, skoro pożądany cel daje się osiągnąć poprzez zdominowanie, podporządkowanie, uzależnienie - czy jak tam to jeszcze nazwać. Nie jest odkryciem twierdzenie, że realizacja tych celów możliwa jest wyłącznie wtedy, kiedy naszym krajem zawiaduje przychylna im klasa polityczna. Że stan, który tym celom służy , osiągnęliśmy - widać gołym okiem, niewyposażonym w mędrca szkiełko: podczas spotkań z niemieckimi dostojnikami padają z ust naszych funkcjonariuszy państwowych słowa, które Polakowi winny raczej stanąć w gardle - niż dać się wyartykułować; wypadałoby jeszcze śledzić, czy po spotkaniach ze swoimi niemieckimi odpowiednikami - nasi ważni strzepują pył z kolan, czy też do takiego poziomu podległości jeszcze nie doszło. Jesteśmy zresztą dużo dalej, niż to, co w sferze werbalnej; żadna z inwestycji korzystnych dlas nas, a dla Niemiec - nie koniecznie, realizacji się nie doczeka: żaden port - żaden CPK czy jakakolwiek regulacja Odry. Nic - nul! Tak to się robi - ohne kanonen und soldaten. A skoro przy tej materii jesteśmy - to o bezpieczeństwie: teraz to Niemcy nam je zapewnią - choć od Mieszka do czasów najnowszych myśleli wyłącznie o czymś zupełnie przeciwnym i w istocie - to pewnie nie przestali.
Piszę o rzeczach ogólnie znanych, bo dziejących się na widoku, a nie w tajemnicy i ukryciu - i nie widzieć ich albo nie rozumieć może chyba tylko ktoś, kto byłby - jak mówił pan Michał - "cięty przez rozum i na umyśle szwankował". Wszystko widać wyrażnie - przejazd oznakowany, sygnalizacja działa; czy się wpakujemy tracąc nogi, łeb i w ogóle wszystko - nasza sprawa.
Inne tematy w dziale Polityka