Eurybiades Eurybiades
3103
BLOG

Rozwałka w KRS; refleksje i analogie

Eurybiades Eurybiades Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 132

      Nie chcę stawiać znaku równości między pewnym zimowym porankiem sprzed czterdziestu trzech lat - a tym, co się wydarzyło na początku dzisiejszego dnia;  zróżnicowana skala wydarzeń - to niewątpliwe, a przy tym okoliczności zgoła odmienne.  Wtedy - huknięcie obuchem w głowę całego narodu, a teraz - tylko naruszenie prawa związane z uderzeniem w jedną z instytucji państwowych;  tylko!  Podobieństwa jednak narzucają się nieodparcie, bo przecież ten dzisiejszy przypadek - to fragment ciągu wydarzeń trwającego od pół roku i zmierzającego do celu tożsamego z tym, który w tamtym czasie przyświecał generałowi.  Wtedy załatwiono rzecz za jednym zamachem, a teraz - powoli, krok za krokiem;  dlaczego - czyżby brak determinacji?  Nie sądzę; jej tu z pewnością nie brak - a idzie raczej o spodziewanie, że jak się będzie żabę gotować powoli - to ona przywyknie i ani się spostrzeże, jak zostanie ugotowana.  Dopuszczam, że tak właśnie może się stać - a ta smętna konstatacja bierze się z obserwacji tego, co robi i jak się zachowuje znaczna część moich ziomków;  znaczy - ta żaba.

   Nie bez powodu wspominam tamto wydarzenie z ubiegłego wieku:  najpierw euforia sierpnia 1980. - i moi rodzice, wtedy w wieku mniej więcej takim, jak ja obecnie - uznali, że złapali Pana Boga za nogi!  Po trzech wojnach - tyle w swoim życiu zaliczyli - i 35 latach PRL - upadek komuny;  tak to wtedy wyglądało i dla nich, pryncypialnych antykomunistów ta sytuacja jawiła się, jak otrzymane u schyłku życia zadośćuczynienie za wszystko, co przeżyli wcześniej.  Wydarzenia roku następnego były dla nich wstrząsem silniejszym chyba, niż dla mnie - bo oznaczały ostateczne rozstanie z nadziejami na to, co wydawało się być już na wyciągnięcie ręki.

   Rozmaite sytuacje i wydarzenia lubią się powtarzać - nie koniecznie, jako identyczne;  wystarczy podobieństwo, żeby człowiek poczuł się uderzony zaistniałą analogią.  Uświadomiłem sobie raptem, iż znalazłem się w sytuacji takiej, jak moi rodzice w tamtym czasie:  wiek podobny - i takie samo oczekiwanie, że to, co zaczęło iść dobrze - tak samo, albo i lepiej potoczy się dalej.  Nie potoczyło się wtedy - i po latach okazuje się nie inaczej:  sprawdza się powiedzenie, że co się polepszy - to się popieprzy;  przepraszam, że tak niewyszukanie.  Cykliczność wydarzeń w naszej historii wydaje się być wyraźna:  najpierw euforia i nadzieja, a potem - zarycie nosem w błocie;  do tego świadomość, że czasu na należyte otarcie nosa już mało - a może całkiem brak.

   Próbuję ustalić, do kogo mieć o to pretensje;  do nikogo z zewnątrz, bo przecież taki np. Scholz robi to, co mu nakazuje jego niemieckie, a więc zbójeckie prawo.  Co do Tuska - to choć łże na każdym kroku, jak ...  dobra, bez porównań - tego, co zamierza zrobić po zdobyciu władzy, nie ukrywał i czynił wiadomym, kogo potraktuje żelazną miotłą - a do  kogo, kierowany łagodnością wyśle jedynie silnych panów.  Zwykle potępia się stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, ale w naszym przypadku bez tego ani rusz:  to naród - my, Polacy!  Nikogo innego winić nie można -  i na tym wypada zakończyć, bo rozwijanie tego wątku znacznie przekroczyłoby określone w tytule zamierzenie autora.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka