"Jesteśmy rozumną mniejszością" - powiedział swego czasu pewien reżyser mając na myśli - co oczywiste - siebie, a także tych, co wtedy na różnych zgromadzeniach podskakiwali, kładli się na asfalcie, kopali w barierki, opluwali policjantów i ozdabiali samochody ośmioma gwiazdkami - a w końcu doszli do pouczania nieletnich wnuczków, jak przywalić pisiorom. Zostawiając na boku rozważania dotyczące intelektualnej wartości wyżej opisanych czynności (rym niezamierzony!) wypada ze wzmiankowanym reżyserem - upraszczając nieco sprawę - zgodzić się co do jednego: mniejszość jest rozumna, a ludzkość składa się z niej właśnie oraz mniej kumatej większości. W różnych czasach i okolicznościach mówiło to wielu - ot, choćby niedawno wspomniany tu przeze mnie Michał Choromański. A Orwell, jeśli mnie pamięć nie myli był zdania, iż tylko 10% społeczeństwa wyrasta ponad przeciętność wystarczająco, aby móc dokonać czegoś istotnego; również wedle dość powszechnego przekonania więcej jest słabo rozgarniętych, niż mądrych.
Przyjąwszy powyższe za oczywistą oczywistość należałoby ustalić, kto do jakiej grupy przynależy. Sprawdzać IQ - trudno, ale można inaczej i prościej; wystarczy policzyć, kogo więcej - i sprawa jasna: mamy grupę liczniejszą, czyli większość - a ona, zgodnie z tym, co wcześniej powiedzieliśmy i co wyartykułował wspomniany artysta filmowy - musi być mniej rozgarnięta. Nie trzeba, jak sądzę, dodawać , że najłatwiej i najpewniej ustala się tę większość przy wyborach. Jakim poparciem wyborczym cieszyła się Prawica od dawna do dziś - wiadomo: w szczycie - ok. 40%, a to mniej, niż połowa. Mniejszość!!! Ilość zasiadanych przez nią foteli sejmowych w dwóch ostatnich kadencjach - to przecież całkiem inna sprawa; to wynik przeliczania głosów na mandaty według obowiązującego systemu. Ale kartki za Prawicą - powtórzę to jeszcze raz - wrzucała mniejszość. Formułując swoją tezę pan reżyser był w tzw. mylnym błędzie: już wtedy byli większością; uświadomienie tego faktu może być dla niego bolesne, ale nie da się ukryć, że on i jemu podobni nie byli i nie są rozumną mniejszością! Są większością - i co z tego wynika, nie warto powtarzać. A zresztą - powtórzę: większością, co oczywiste - mniej kumatą.
Dobra - ktoś będzie się upierał, że nie można łączyć liczebności grupy z poziomem rozumu jej członków; nie warto się o to spierać, bo możliwość przekonania oponenta, jak to w takich sporach - żadna. No, to podchodząc do sprawy z innej strony: pieniądze - to wartość przez nikogo nie uznawana za nieistotną. W latach 2007 - 15 władza popierana przez większość przekonywała, że nie możemy zarabiać więcej (bo konkurencyjność!) i że pieniędzy nie ma, bo je zakopano czy jakoś podobnie; może tak było, a może trafiły do nóg stołowych. Po następnych latach, w których staraniem popieranej przez mniejszość władzy forsy cokolwiek przybyło - większość zapragnęła jednak powrotu do przeszłości. Skutek - dość oczywisty; na jedno - pieniędzy nie ma, na drugie - nie wystarczy, a na trzecie - to szkoda gadać. Czy tę większość niezdolną do wyciągania z kiepskiej przeszłości rozsądnych wniosków na wcale nie odległą przyszłość - można nazwać rozumną?
Albo - jeszcze inaczej; ciągle się powtarza, że ktoś tam teraz został oszukany przez Tuska: a to - nauczyciele, a to - wyborcy Trzeciej Drogi czy tam jeszcze ktoś; ostatnio usłyszałem, że także rolnicy. Oszukanymi mogą czuć się wyłącznie ci, co go w wyborach poparli, a więc - członkowie większości. Różne opinie o tym polityku wygłaszano - między innymi, że ryży i mściwy. Ale, że wyrafinowany - to nie słyszałem. Czy dać się komuś takiemu oszukać - to nie jest dowód na ociężałość umysłową? Uprzedzając ewentualny zarzut, że to nieładnie wypominać komuś głupotę - będę się bronił: to nie ja zacząłem - to ten reżyser, z którym się częściowo, jak zaznaczyłem - zgadzam.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo