Stosowna ustawa już jest, ale niewykluczone, że się zmieni i w związku z tym Komisji jeszcze nie ma. To jednak nie przeszkadza, aby sprawy zaczęły iść tak, jakby ona już istniała i zaczęła działaćl; w każdym razie - sporo się mówi o materii, którą się ona zajmie. Nie dziwiłbym się, gdyby mówili głównie trochę zniecierpliwieni i chcący jak najszybciej dogrzebać się prawdy politycy obozu władzy - no, bo mówi się o sprawie od jakiegoś czasu, a przeciwnik uosobiony przez samego Donalda Tuska domagał się tej komisji już jakieś pół roku temu. Tymczasem - taki wyrywny okazał się Radek Sikorski i - jak to ma w zwyczaju, zgłosił się do odpowiedzi pierwszy i to nie pytany. No, nie pytany przez Komisję, ale o reset nagabnęła go Monika Olejnik. Było to jednak nagabnięcie przyjazne, bo nie ze strony przeciwnika politycznego. Otóż, nagabnięty przyjaźnie w kwestii resetu z Rosją, rzeczony exminister wyrąbał explicite, czyli zeznał - wprawdzie nie pod przysięgą - co następuje: tak, prowadziliśmy reset z Rosją - i to wcale nie pod wpływem USA, bo podjęliśmy tę akcję wcześniej, niż Obama; a co, albośmy to jacy-tacy? Mamy swój rozum i nie potrzebowaliśmy zgody ani pouczania od Amerykanów. Robiliśmy to chcąc Rosję zmodernizować! No, może nie całkiem tak to brzmiało, ale co do sensu - to jak najbardziej.
Wygląda na to, że teraz taka właśnie będzie obowiązujaca narracja: zamiar był chwalebny - przekonanie mużyków do cywilizowanych obyczajów politycznych, a że nie wyszło - to trudno. Znaczna część świata tak wtedy myślała, nie można więc mieć pretensji do naszych ówczesnych decydentów - powiadają teraz poniektórzy, a między nimi występujący wczoraj w telewizorze stary peezelowiec, który przy okazji nadmienił, że nie wstydzi się swojej przynależności do ZSL. Pomijając oczywisty fakt, że znaczna część świata - to nie wszyscy, a i na naszym podwórku nie brakowało myślących inaczej i jak czas pokazał - słusznie, to co myśleć o takiej próbie ustawiania stosunków z dużo większym i historycznie nieprzyjaznym oraz nastawionym na dominację sąsiadem? Można to tłumaczyć na różne sposoby: naiwność w połączeniu z głupotą, całkowite zanegowanie podstaw suwerenności własnego państwa i świadome działanie wbrew jego dobru - czy jeszcze jakoś inaczej.
Przyjmijmy litościwie, że szło o to pierwsze - naiwność; pokażemy im, co to demokracja, zachodnia cywilizacja i dobry obyczaj polityczny - a oni się tego ochoczo oburącz chwycą. W praktyce powinno to było wyglądać tak, że na wschód, śladem kibitek wiozących niegdyś naszych pra - pradziadów ruszają wagony i samoloty wypełnione naszymi politykami oraz ekspertami, którzy tam wytłumaczą, co i jak, a następnie wszystko się zmieni. Modernizacja! Putin uderzy się w pierś i obieca nikogo już nie ukatrupić (w każdym razie - nie hurtem), najbliżsi sąsiedzi z ulgą odetchną i nastąpi ogólna zgoda w połączeniu z szczęśliwością.
W praktyce wyszło to jakby na odwyrtkę: do Moskwy pojechała np. nasza Państwowa Komisja Wyborcza nie po to, aby ich odzwyczaić od wyborczego wyniku = 99% - ale odwrotnie, zobaczyć, jak oni to robią, że zawsze wychodzi, jak trzeba. To nie szef naszego MSZ pouczał rosyjskich ambasadorów o arkanach światowej polityki - a odwrotnie: Ławrow szkolił naszych. Wreszcie - sam premier, pojechawszy do Moskwy, nie wytłumaczył gospodarzowi Kremla, że tarcza rakietowa będzie ok. - a wręcz przeciwnie: po powrocie pokazało się, że on sam tej tarczy nie chce wskutek "małego entuzjazmu" ze strony Putina. Dlaczego tak to wszystko się ułożyło? Wiadomo - chyba z powodu, że ex oriente lux!
Jak by na sprawę nie patrzeć - wygląda na to, że ta zamierzona "modernizacja" dokonała się w odwrotną stronę: wszystko jakoś po myśli wcale nie naszej i na korzyść wyłącznie cudzą; odpowiedzi na pytania dotyczące tego właśnie powinny być w raporcie z prac Komisji najciekawsze. Co do faktów, to każdy z grubsza zorientowany wie - co i jak, ale motywy i okoliczności - to dopiero smakołyki! Weźmy takiego Radka: jak wiadomo - swego czasu zdeptał Afganistan wszerz i wzdłuż z kałachem na ramieniu, dobrze więc mógł przyjrzeć się, co Rosjanie umieją i lubią. Podobno nawet, jak się sam pochwalił, rąbał do nich z tego instrumentu; kiedy i z jakiego powodu jego konwersja - czy inaczej: "modernizacja" - nastąpiła? Cóż - zdarzają się momenty i sytuacje, po których - jak to ostatnio powiedział Donald Tusk - nic już nie jest takie, jak przedtem. Nie jest wykluczone, że coś takiego zdarzyło się i z Radkiem; bardzo byłbym usatysfakcjonowany usłyszawszy coś o tym od Komisji.
Inne tematy w dziale Polityka