Kolejny już raz się pokazało, iż rację mają twierdzący, że to nie życie inspiruje literaturę - a całkiem odwrotnie: co tylko się wydarzy, to już dawno w tej czy innej książce opisano. A w każdym razie - coś podobnego.
Trudno było nie zauważyć, iż Rafał Trzaskowski przy każdej okazji ogłasza, że ma dość. Powtarzają to jego fani - i stało się to głównym hasłem kampanii tego kandydata. Mamy dość!!! To jakoby ma porwać tłumy i poprowadzić je do zwycięstwa. Dlaczego usłyszawszy to po raz pierwszy pomyślałem natychmiast o Szwejku? Ano, bo w książce opisującej losy tego dobrego wojaka pojawia się pewien niezbyt rozgarnięty frajter wrzeszczący: - mam dość! A Szwejk z nieodpartą logiką komentuje to tak: - a to z pana szczęśliwy człowiek, bo inny - to nigdy nie ma dosyć!
Czy RT i powtarzający to za nim jego stronnicy uświadamiają sobie, że są szczęśliwcami? Powątpiewam w to; wydają się raczej nie rozumieć tego, co wykrzykują. No, bo tak: przeciwieństwem wobec "mam dość" - jest "nie mam dość" lub "mam za mało"; zestawienie tych dwóch stwierdzeń można nawet jakoś uczenie nazwać, ale nie w tym rzecz, aby się wymądrzać. Na rozum biorąc - jeśli ktoś teraz deklaruje, że "ma dość", to przedtem musiał mieć za mało. Hasło głoszone na spotkaniach przedwyborczych RT oznacza - ni mniej, ni więcej - tylko stan zadowolenia, bo może odnosić się wyłącznie do spraw pozytywnych. Mam dość, bo znalazłem się w sytuacji, w której więcej już nie potrzebuję. Ot, choćby: - dolano mi do w połowie tylko wypełnionego kielicha i teraz mam dość, a przedtem było za mało! Czego mogą mieć dość, a przedtem mieli za mało, Rafał Trzaskowski i jego zwolennicy? Nic, tylko zagadka - bo na zadowolonych raczej nie wyglądają. Ale w przeszłości kandydata można chyba coś odnoszącego się do tej kwestii znaleźć; wedle tego, co donoszą media - to parę lat temu po dwóch dniach w Brazylii Rafałowi Trzaskowskiemu było za mało i musiał jeszcze trochę zostać. Dopiero wtedy miał dość.
Inne tematy w dziale Polityka