Pod Biblioteką UW
W czasach, kiedy jeszcze byłem piękny i młody, licealiści z zamożniejszych warszawskich domów nosili przykrótkie dżinsy-rurki, do których (zapewne dla lepszej ekspozycji łydek) zakładali jaskrawe skarpetki. Te ostatnie, podobnie jak dżinsy kupowało się na Różyckiego. Wyłącznie czerwone, gdyż tylko ten kolor był wówczas w modzie.
W całej Warszawie jedynie dwu chłopców łamało powyższy, ubraniowy kodeks. Pierwszym był Jurek Trammer, syn profesora prawa na UW, któremu Pan Ojciec będąc zagranicą (przez pomyłkę) sprawił skarpety jak cytryna żółte. Drugim oryginałem (o stopach spowitych w zwariowany kolor wiosny) był Adam Michnik, wówczas jeszcze nie trockista, a tylko poczciwy bananowiec J
***
Od tamtych czasów upłynęły długie lata. W sumie ponad pół wieku. W tym okresie nasz świat uległ radykalnym zmianom. Adam Michnik, na przykład, w 1989 roku, w tryumfie zasiadł na polskim Panteonie. Znalazł się tam dzieki swej inteligencji i męstwu, jak najbardziej zasłużenie. W świetnym towarzystwie. Tuż obok Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego i Wałęsy!
Nie wszystkim to w smak! Fanatyczni antykomuniści oraz wyznawcy czystości polskiej rasy, w dalszym ciągu nie potrafią mu zapomnieć rodziców-komunistów, brata przestępcy… a przede wszystkim parszywego, żydowskiego pochodzenia!
No cóż, taka już jest nasza Polska. Taka od wieków była, i taka chyba już zawsze będzie… Tu się nic nie zmienia. Nawet nasi rasiści po staremu głupi! Zaślepieni plemienną nienawiścią zachowują się tak, że postronny obserwator mógłby, nie daj Boże pomyśleć, że Michnik to jakiś święty, że to człowiek bez skazy i nie ma mu (rzecz jasna prócz pochodzenia) co zarzucić. A tak przecie nie jest! Jak większość z nas, tak i Adaś jest gdzieś umoczony, albo co najmniej zamieszany np. w szachrajstwa godne wyjaśnienia!
Ot, weźmy choćby sprawę Marca! I rolę w nim Adama. Popatrzmy badawczo na niego, na Puławian i na Partyzantów. Na oskarżenia obu tych frakcji o marcową prowokacje. Popatrzmy też na wszystkie późniejsze manipulacje tymi wydarzeniami. Jak choćby propagandowe (komuś do czegoś niewątpliwie potrzebne) zwiększenie liczby żydowskich emigrantów z faktycznych 11 185 osób, do rzekomych trzydziestu kilku tysięcy.
Kto winien zakłamaniu i zamazaniu obrazu Marca?
Mimo, że generalnie bardzo cenię sobie Michnika, w tej kwestii nie mam wątpliwości! Dzięki wieloletniej pozycji głównego animatora polskiego dyskursu społecznego, nadającego kierunek i ton debacie, odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi niewątpliwie jej reżyser, redaktor naczelny GW, Adam Michnik!
Manipulacja obrazem Marca to bezpośrednia konsekwencja jego ówczesnej postawy i działań!
Niestety, Adaś nie lubi przyznawać się do błędów. Woli kręcić, albo unikać tematu. Kiedy w 2009 roku usiłowałem namówić go do marcowych zwierzeń, wyłgał się i uciekł machając mi przed nosem maczugą antysemityzmu:
”Odpowiedziałem panu tak jak umiałem i uważałem za stosowne. (...) Wszystkie inne informacje, łącznie z tym co robiłem 8 marca niech pan spróbuje odnaleźć w IPN-ie. (...) ja na badanie szczegółów swojego życiorysu nie mam ani czasu, ani ochoty. Nic nie poradzę panu, ale typ pańskich pytań kojarzy mi się nieuchronnie z moczarowcami i dzisiejszymi policjantami myśli.”*
*E-mail Adama Michnika do mnie opatrzony datą 18 lutego 2009.
Przypuszczam, że kluczem pozwalającym zrozumieć wiele niezrozumiałych zachowań Adama jest czemuś niedostrzeżony w Polsce fragment autobiografii Jacka Kuronia pt. "Wiara i wina". Kuroń komentując wypadki marcowe, (półgębkiem) wskazuje w swej książce na rolę, którą w przygotowaniu zamieszek odegrał Adam wraz z byłym I sekretarzem KW PZPR , Stefanem Staszewskim. Pisał Kuroń:
"Staszewski siadywał zwykle w kawiarni PIW-u na Foksal, którą po Marcu zamknięto… (…) Otóż chyba w tym PIW-ie (kilka tygodni przed marcem 1968 roku - przyp. mój) spotkałem Stefana Staszewskiego i on powiedział mi, że przedstawił Adasiowi projekt wyjścia do robotników, pytał, co my o nim sądzimy. Jak mówię, nie miałem zaufania do Stefana i fakt, że Adam przekazał nam jego pomysł nie powołując się na niego - kompletnie mnie poraził. Pobiegłem prosto do Adama, który się strasznie speszył, zawstydził. Długo mnie potem za to przepraszał."
Adam nigdy nie skomentował tej rewelacji. Może uważał, że przejdzie niezauważona? Mimo doskonałej znajomości kulisów Marca, oraz (jak widać) niewątpliwego uczestnictwa w przygotowaniu marcowej prowokacji, bardzo konsekwentnie i przez długie lata przyjmował pozę rzekomo kompletnie nieuwikłanego w wydarzenia obserwatora. Wynikiem tej postawy jest do dziś podtrzymywana przezeń mistyfikacja:
“Pamiętam (…) liczne dyskusje toczone wokół wypadków marcowych z 1968r. jedni upatrywali w buncie młodzieży i intelektualistów efektu prowokacji policyjnej, narzędzie w ręku frakcji moczarowskiej, drudzy skłonni byli w ogóle ignorować oczywisty fakt brutalnej walki o władzę w aparacie.”*
*"Takie czasy…"
Mimo, że Adam osobiście nie uczestniczył w żadnej z marcowych demonstracji* - 9 marca został aresztowany, aby w lutym 1969 roku zostać skazanym na trzy lata więzienia.
*8 marca Adam cały dzień przebywał w domu, w którym zamknęła go na klucz obawiajaca się o jego bezpieczeństwo matka.
Do dziś nie za bardzo wiadomo, za co siedział. Czy posadzono go za bunt, w którym nie brał udziału? Czy też za udział w prowokacji marcowej i walkę o władzę?
***
- Adam!Hallo! Słyszy mnie pan? Czy nie najwyższy już czas, aby odkłamać Marzec?
Inne tematy w dziale Kultura